Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę toczy się gorąca dyskusja nad nałożeniem dotkliwych sankcji na ten kraj. Jasne jest, że Rosję najmocniej zaboli embargo na import ropy i gazu – dwóch najważniejszych towarów eksportowych agresora. Polski rząd już zapowiedział całkowite zerwanie stosunków gospodarczych z Rosją, w tym zaprzestanie importu węgla oraz docelowo także gazu i ropy. To spowoduje gigantyczną wyrwę na rynku energii, którą mogą – choćby częściowo – wypełnić kotłownie przemysłowe na biomasę.
W Polsce surowce energetyczne kojarzą się przede wszystkim z węglem kamiennym i brunatnym oraz gazem ziemnym. Okazuje się natomiast, że biomasa stanowi jeden z najważniejszych elementów produkcji energii w naszym kraju i ma największy udział w sektorze OZE.
W energetyce zawodowej udział biomasy sprowadza się przede wszystkim do jej współspalania z innymi paliwami w celu osiągnięcia dopuszczalnej emisji. Zapowiadane są jednak inwestycje w budowę instalacji docelowo przeznaczonych stricte do przetwarzania biomasy na cele energetyczne – z akcentem na biomasę drzewną.
Choć biomasa pod względem kaloryczności nie może się równać z węglem czy gazem (uzyskamy z niej mniej kWh energii cieplnej lub elektrycznej), to nadrabia te braki dostępnością oraz odnawialnością.
Po stronie zalet biomasy należy również wymienić jej neutralny wpływ na środowisko. Spalanie biomasy drzewnej czy rolniczej (np. słomy) odbywa się w tzw. zamkniętym obiegu CO2. Oznacza to, że uwolniona do atmosfery ilość dwutlenku węgla jest równa tej, jaką wcześniej pochłonęły rośliny, z których wyprodukowano surowiec.
Kotłownie przemysłowe na biomasę mają i będą mieć ogromny wpływ na dywersyfikację produkcji energii po tym, jak Polska ostatecznie odejdzie od importowania surowców z Rosji. Jednak docelowo największe nadzieje należy pokładać w energetyce lokalnej, która ma być wspierana w ramach programu tzw. klastrów energetycznych.
Lokalne elektrociepłownie opalane biomasą mają zdecydowanie największy sens. Dlaczego? Ponieważ opłacalność korzystania z biomasy jest ściśle uzależniona od tego, czy spalamy ją w miejscu wytworzenia – chodzi o ograniczenie kłopotliwego i kosztownego transportu na znaczne odległości.
Uruchomienie kotłowni biomasowej w miejscu, w którym mamy łatwy dostęp do tego surowca jest bardzo rozsądnym posunięciem. Nieprzypadkowo na taki krok decydują się dziś przede wszystkim gminy rolne, zakłady przetwórstwa drzewnego, tartaki, producenci mebli czy firmy mogące pozyskiwać tanią biomasę lokalnie.
Wracając do wątku embarga na rosyjskie surowce trzeba zaznaczyć, że decyzja polityczna to jedno, a realia to coś zupełnie innego. Dlatego konieczne są tutaj rozwiązania systemowe. Każdy kraj, w tym Polska, musi produkować energię na potrzeby przemysłu i ludności. Celem powinno być odejście od paliw kopalnych – nie tylko tych rosyjskich.
Kotłownie przemysłowe, lokalne i domowe opalane biomasą świetnie wpisują się w ten trend. Dodatkowo warto wspomnieć, że rząd już zapowiedział zwiększenie udziału mocy instalacji biomasowych o ponad 170 procent do 2030 roku, co będzie się wiązać z koniecznością produkowania większej ilości biomasy drzewnej (szacunkowo o 50 procent w stosunku do dzisiejszych uzysków).