Jeszcze w 2008 roku wydawało się, że to właśnie biomasa będzie polską odpowiedzią na zmiany klimatyczne i konieczność ograniczenia produkcji energii w instalacjach konwencjonalnych. Wprowadzone regulacje zmusiły krajowych producentów energii do szerokiego wykorzystywania biopaliw stałych. Jednak ich udział w sektorze energetycznym nie jest dziś tak duży, jak można byłoby się spodziewać, co podważa hipotezę o uczynieniu z biomasy „polskiego OZE”. Dlaczego tak się stało? Jakie są największe zagrożenia dla sektora biomasy? Zapraszamy do naszej analizy.
Wyraźny odwrót od biomasy zaobserwowaliśmy w latach 2010-2013. Zbiegło się to w czasie z bardzo dużym wzrostem cen surowca. Z jednej strony producenci chcieli wykorzystać koniunkturę, z drugiej ponosili coraz wyższe koszty z powodu wzrostu cen paliw konwencjonalnych oraz konieczności unowocześnienia instalacji produkcyjnych.
Wszystko to spowodowało, że raptownie skończyła się hossa na rynku biomasy. Producenci ograniczyli zamówienia, z kolei inwestorzy indywidualni zaczęli nawet rezygnować z tego źródła na rzecz instalacji węglowych.
Sytuacja na rynku na szczęście się unormowała i biomasa znów stanowi atrakcyjną cenowo alternatywę dla paliw konwencjonalnych. Nie można mieć jednak pewności, czy ten stan się utrzyma. Kolejne podwyżki cen mogą ostatecznie spowodować odwrót od biomasy, przynajmniej w skali makro.
Hasło o „polskim OZE” pojawiło się mniej więcej pod koniec pierwszej dekady XXI wieku, kiedy to uzysk energetyczny ze spalania biomasy miał około 30% udział w całkowitej produkcji z odnawialnych źródeł energii. Wówczas jedyną technologią, która mogła być brana pod uwagę jako alternatywa dla biomasy, była energetyka wiatrowa. Od tamtej pory sytuacja zmieniła się diametralnie.
Dziś Polska ma znacznie więcej możliwości w zakresie produkcji energii z OZE. To już nie tylko biomasa i turbiny wiatrowe, ale też szalenie popularne instalacje fotowoltaiczne i elektrownie wodne. Oczywiście ideałem byłoby wykorzystywanie wszystkich tych technologii w ramach kogeneracji, ale zamiast tego znów wracamy do tematu budowy elektrowni atomowej.
W 2020 roku rynkiem biomasy wstrząsnęły głosy z Unii Europejskiej mówiące, że to paliwo może zostać wyłączone z kategorii odnawialnych źródeł energii. Trudno oczywiście zrozumieć tę retorykę, a jeszcze trudniej jest doszukać się w niej logiki. Nie można natomiast bagatelizować takich sygnałów. Jeśli Komisja Europejska rzeczywiście doprowadzi do wykreślenia biomasy drzewnej z katalogu zielonych paliw, to rynek czeka załamanie, przynajmniej na gruncie energetyki krajowej.
Długofalowym zagrożeniem dla biomasy jest również przespanie idealnego momentu na zmodernizowanie krajowych instalacji energetycznych, czyli przystosowanie ich do spalania tego paliwa. Współspalanie jest tylko działaniem pozornym, uniemożliwiającym efektywne wykorzystanie biomasy i docenienie jej zalet.
Konsultacji przy tworzeniu artykułu udzielili specjaliści z https://schmidenergy.pl/.