Biomasa alternatywą dla węgla – dlaczego w Polsce to może się udać?

Maciej Piwowski
22.09.2021

Nikt nie ma wątpliwości, że wielkimi krokami nadchodzi zmierzch energetyki opartej na węglu kamiennym. Nie chodzi już tylko o ostre regulacje środowiskowe narzucane przez Komisję Europejską, ale przede wszystkim o dyskusyjną ekonomikę tego rozwiązania. Pozyskanie węgla jest coraz droższe, jego pokłady sukcesywnie się wyczerpują, stąd nacisk na szukanie alternatywy. Nie oszukujmy się: OZE nie jest odpowiedzią na wszystkie problemy polskiej energetyki. Atom? Melodia odległej przyszłości. Trochę zapomnieliśmy natomiast o tym, co już mamy pod ręką, a mowa o biomasie, która w takich krajach, jak Polska, ma wszelkie podstawy, aby stać się realną alternatywą dla węgla. Podajemy konkretne argumenty uzasadniające tę tezę.

Toryfikacja

Biomasa jest paliwem, które przynajmniej częściowo może zastąpić węgiel dzięki procesowi toryfikacji. Jest to technologia cieplnego przetwarzania biomasy, dzięki której uzyskuje ona kaloryczność porównywalną z węglem kamiennym niższej jakości – powszechnie stosowanym w polskiej energetyce zawodowej.

W procesie toryfikacji poddaje się biomasę obróbce termicznej w temperaturze od 200 do 300 stopni Celsjusza bez dostępu tlenu. Powstaje tzw. toryfikat, którego wartość opałowa wynosi między 18 a 23 MJ/kg. Jest to kaloryczność, która spokojnie predysponuje biomasę do użytku w profesjonalnych instalacjach grzewczych, ciepłowniczych i energetycznych.

Warunek jest jeden: należy ją spalać w kotłach konstrukcyjnie przystosowanych do zasilania biomasą. Niestety, w Polsce nadal dominuje tzw. współspalanie, czyli mieszanie biomasy z węglem w tradycyjnych kotłach przemysłowych, co marginalizuje potencjał opałowy odnawialnego paliwa.

W każdym razie szersze wykorzystanie procesu toryfikacji pozwoliłoby zacząć myśleć o biomasie w kategoriach realnej alternatywy dla węgla kamiennego. Zwłaszcza, że Polska jest jednym z tych krajów, w których takie działanie miałoby uzasadnienie tak ekonomiczne, jak i praktyczne.

Aspekt geograficzny

Nasz kraj ma wręcz wybitne walory geograficzne sprzyjające uprawianiu roślin energetycznych. Nie chodzi już tylko o ogromną powierzchnię lasów, ale także o sporą dostępność pól rolnych, które można przemianować pod uprawy np. wierzby. Coraz więcej rolników jest zainteresowanych takim rozwiązaniem, zwłaszcza w obliczu spadającej opłacalności produkcji tradycyjnych płodów rolnych, postępujących zmian klimatycznych, powtarzających się nawałnic i innych zagrożeń.

To warto wiedzieć

W Polsce mamy co najmniej 3 miliony hektarów gruntów, które mogłyby zostać oddane pod uprawę roślin energetycznych.

Tym samym Polska ma potencjał, aby stać się samowystarczalnym producentem ekologicznych paliw roślinnych, co koresponduje z prowadzoną od wielu lat polityką dywersyfikacji dostaw tradycyjnych, paliw przede wszystkim z Rosji. Ten aspekt jest o tyle ważny, że w ostatnim czasie krajowe kopalnie popadają w coraz większe problemy spowodowane nawarstwiającymi się trudnościami z wydobyciem węgla, co zmusza producentów energii do importowania tego paliwa – a to wręcz zakrawa na absurd.

Rozdrobnienie energetyki

Jednym z kluczowych elementów programu gospodarczego obecnego rządu jest tworzenie tzw. klastrów energetycznych. Celem jest przeniesienie akcentu na lokalne zakłady produkujące energię, przede wszystkim te samorządowe, ale też na producentów indywidualnych. W ten plan wręcz idealnie wpisuje się biomasa, która jest paliwem uniwersalnym oraz bardzo łatwo dostępnym w praktycznie każdej części kraju.

Zwiększenie wykorzystania biomasy, zwłaszcza w formie alternatywy dla węgla, to nie tylko szansa na przejście suchą stopą przez kosztowny i bolesny proces dekarbonizacji polskiej energetyki. Jest to również sposób na aktywniejsze wykorzystanie naszych zasobów naturalnych w słusznym celu, a także zaktywizowanie lokalnych producentów biomasy (np. rolników).

Artykuł partnera

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie