Czego powinien nas nauczyć kryzys energetyczny w Chinach?

Jerzy Biernacki
13.10.2021

Chińska gospodarka jest obecnie największym konsumentem energii na świecie. Wyjście z pandemicznej zapaści wymagało gigantycznych nakładów pracy oraz surowców, przede wszystkim węgla. Chińczycy właśnie płacą wysoką cenę za tę rozrzutność – w kraju od tygodni brakuje nośników energii. Już mówi się, że kryzys energetyczny w Chinach może się rozlać na Europę i Stany Zjednoczone. Jest to zatem ostatni moment, aby wyciągnąć z tej lekcji właściwe wnioski – i szczególnie dotyczy to polskiej energetyki, która pod kilkoma względami jest bardzo podobna do chińskiej.

Nie można się uzależniać od jednego paliwa

Chiny to zrobiły, stawiając niemal wyłącznie na węgiel i teraz mają poważny problem. Węgla brakuje na całym świecie, ponieważ przez wiele ostatnich lat było to paliwo deprecjonowane, co doprowadziło do wygaszania kopalni (znamy to chociażby z krajowego podwórka). Efekt? Chiński rząd oficjalnie ogłosił, że kupi węgiel… za każdą cenę. Notowania surowca na światowych giełdach eksplodowały.

Mogłoby się wydawać, że Polska nie idzie drogą Chin, ponieważ już od dawna trwa proces stopniowego odchodzenia krajowej energetyki od węgla. Problem w tym, że obecna polityka energetyczna rządu może spowodować uzależnienie się od innego paliwa

Gaz? Tak, ale…

Z dokumentu „Polityka energetyczna Polski do 2040 r. Krajowe Plany na rzecz Energii i Klimatu” wynika, że polski urząd widzi najbliższą przyszłość rodzimej energetyki przez pryzmat gazu ziemnego. Planowana zmiana produkcji energii elektrycznej z gazu ziemnego między 2019 a 2030 rokiem może wynieść nawet 40 TWh – to zdecydowanie najwyższy wynik w całej Unii Europejskiej.

Gaz ziemny jest dobrym paliwem energetycznym, na pewno przyjaźniejszym środowisku niż węgiel, natomiast trudno go nazwać ekologicznym – podczas spalania gazu następuje uwalnianie metanu przyczyniającego się do niekorzystnych zmian klimatu. Ponadto nadal mówimy tutaj o paliwie, którego zasoby są ograniczone.

Stawiając tak silny akcent na gaz popełnimy dokładnie ten sam błąd, co Chińczycy. Wyobraźmy sobie sytuację, w której polska energetyka jest uzależniona od dostaw gazu rurociągami oraz statkami (w formie skroplonej). Każdy kryzys wydobywczy powodujący gwałtowny wzrost cen surowca miałby tragiczny wpływ na stan budżetu państwa, a tym samym na portfele Kowalskich.

Obecna technologia OZE nie uchroni przed kryzysami energetycznymi

Paradoksalnie Chiny są największym producentem technologii OZE. Jednak obecny kryzys energetyczny dobitnie pokazał, że instalacje fotowoltaiczne czy elektrownie wiatrowe mogą stanowić jedynie uzupełnienie, a nie bazę dla krajowej energetyki – zwłaszcza w przypadku tak energochłonnej gospodarki, jak chińska.

To kamyczek do ogródka tych, którzy roztaczają bajeczne wizje świata zasilanego np. wyłącznie energią słoneczną. Taki scenariusz, przynajmniej przy obecnym stanie rozwoju technologicznego, jest niemożliwy do zrealizowania.

Nie oznacza to natomiast, że natychmiast mamy przeprosić się z węglem i ponownie przestawić energetykę na tryb „carbon ON”. Kluczem do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju i nie powielenia błędu Chin jest natomiast dywersyfikacja.

Skoro nie mamy elektrowni atomowej i długo jej mieć nie będziemy, to trzeba w większym stopniu zacząć wykorzystywać potencjał krajowej produkcji nośników energii, takich jak chociażby biomasa – w końcu dysponujemy już instalacjami do przetwarzania biomasy na cele energetyczne.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie