Od kotłowni przemysłowej oczekuje się jednego: efektywnej pracy, a dokładniej zaopatrywania instalacji w oczekiwaną dawkę energii cieplnej. Nie ma tutaj znaczenia, czy mówimy o kotle wodnym czy parowym. Urządzenia projektowane z myślą o intensywnej eksploatacji w warunkach przemysłowych muszą się charakteryzować bardzo wysoką sprawnością, ale doświadczenie pokazuje, że bywa z tym różnie. Szczególnie po kilku czy kilkunastu latach pracy kocioł może już zaskakiwać niską efektywnością, co natychmiast odbija się na zużyciu paliwa, a przede wszystkim na sprawności instalacji w budynku. Jakie są najczęstsze lub najbardziej prawdopodobne przyczyny takiego stanu rzeczy?
Zgodnie z maksymą, że ryba psuje się od głowy, pierwszą rzeczą, jaką należy sprawdzić jest projekt kotłowni biomasowej. Bardzo często okazuje się, że niska efektywność kotła jest bezpośrednio spowodowana popełnionymi błędami projektowymi. Tymczasem to właśnie projektowanie kotłowni przemysłowej jest najważniejszym etapem całej inwestycji.
Projektant musi wziąć pod uwagę m.in. warunki środowiskowe, zapotrzebowanie na energię, rodzaj paliwa zasilającego kocioł czy odległości, jakie ma do pokonania energia produkowana przez urządzenie. Jeśli tutaj zostaną popełnione błędy, to kotłownia nigdy nie będzie pracować efektywnie – choć początkowo inwestor może nie zdawać sobie z tego sprawy. Jednak z czasem, gdy urządzenie i osprzęt zaczną się w naturalny sposób zużywać, wszelkie niedomagania od razu wyjdą na jaw.
Oczywiście powodem niskiej efektywności kotłowni przemysłowej może być również zwykłe „zmęczenie materiału”. Każdy kocioł, nawet wykonany z najlepszych materiałów, z czasem ulegnie zużyciu, choć nie powinno to nastąpić nagle. Wcześniej urządzenie daje sygnały świadczące o tym, że wymaga albo kompleksowego serwisu, albo modernizacji.
Na szczęście kotły przemysłowe na biomasę w większości przypadków da się przywrócić do pełnej sprawności, choć trzeba tutaj zawsze wziąć pod uwagę rachunek ekonomiczny. Zdarza się, że modernizacja jest po prostu nieopłacalna, zwłaszcza wtedy, gdy musiałaby objąć także remont całej armatury w kotłowni.
Można napisać, że to taki standard. Kotły przemysłowe, szczególnie zasilane paliwami stałymi czy biomasą, wydają się być bardzo prostymi konstrukcjami. W każdej firmie znajdzie się natomiast „złota rączka”, która chętnie pogrzebie przy urządzeniu na polecenie przełożonego. Doświadczonych serwisantów nie dziwi już, że wchodząc do kilkunastoletniej kotłowni zastają widok, którego nie da się określić inaczej, niż kreatywna twórczość techniczna. Może i byłoby to zabawne, gdyby nie fakt, że amatorskie naprawy i przeróbki mogą sprowadzać bezpośrednie zagrożenie na użytkowników kotłowni oraz zasilanego przez nią budynku.
Zwykle jest niestety tak, że właściciel kotłowni zleca czynności serwisowe wyłącznie w okresie gwarancji, nie chcąc jej w ten sposób stracić. Gdy jednak gwarancja na montaż i sam kocioł mija, serwis jest wykonywany tylko wtedy, gdy „się przypomni” lub gdy pojawiają się jakieś symptomy awarii. Tymczasem zaniedbania serwisowe mają duży wpływ na trwałość kotłowni, a przede wszystkim samego kotła.
Serwis pozwala nie tylko w porę wychwycić nadal nieujawnione usterki, ale także wyregulować pracę urządzenia i tym samym poprawić jego efektywność, co też przekłada się na spadek zużycia paliwa.