Do takich informacji należy podchodzić z pewną dozą dystansu, zwłaszcza pamiętając zapowiedzi kolejnych rządów i obietnice składane na przestrzeni ostatnich 30 lat. Tym razem „ma się udać”. Pierwszą elektrownię atomową w Polsce zbuduje – według doniesień – amerykański gigant Westinghouse Nuclear. Perspektywa uruchomienia instalacji wciąż jest jednak na tyle odległa, że Polska nie może myśleć o zrezygnowaniu z konwencjonalnych źródeł energii, w tym z bloków energetycznych zasilanych biomasą.
Polski rządz wybrał Westinghouse Nuclear na partnera przy projekcie budowy co najmniej sześciu reaktorów jądrowych. Mają one być zlokalizowane w trzech regionach Polski, z czego jedna instalacja na pewno powstanie na Pomorzu.
Westinghouse Nuclear to jeden z najbardziej renomowanych dostawców technologii jądrowej na świecie. Wybór tego partnera ma oczywiście również umocowanie polityczne, zacieśniając nasze relacje z USA, co w dobie niepokojów w Europie wywołanych agresją Rosji na Ukrainę jest jak najbardziej uzasadnione.
Rząd zapowiada, że pierwszy blok jądrowy o mocy 1-1,6 GW zostanie uruchomiony najpóźniej do 2033 roku, choć może uda się to zrobić rok wcześniej. Co 2-3 lata do użytku mają być oddawane kolejne bloki, dzięki czemu łączna moc zainstalowana wyniesie od 6 do 9 GW.
Ciekawy jest fakt, że polski rząd równolegle podpisał list intencyjny z koreańskim dostawcą technologii nuklearnej, co zwiastuje możliwość rozpoczęcia budowy kolejnej elektrowni atomowej w Polsce – tym razem zrealizowanej przez Koreańczyków.
Nawet w optymistycznym scenariuszu, produkcji prądu z atomu możemy się doczekać najwcześniej za 10 lat. To szmat czasu z punktu widzenia potrzeb energetycznych naszego kraju, zwłaszcza w tak niespokojnych i drogich czasach.
Polska jest w relatywnie dobrej sytuacji dzięki uruchomieniu gazociągu Baltic Pipe, zawarciu kontraktów na dostawy gazu skroplonego LNG do portu w Świnoujściu, a także własnemu wydobyciu węgla i gazu. Pamiętajmy jednak o wciąż rosnącym zapotrzebowaniu na energię – nie tylko w przemyśle, ale również w gospodarstwach domowych.
Dlatego równolegle konieczne jest prowadzenie inwestycji w obszarze OZE oraz uruchamianie nowych bloków energetycznych zasilanych biomasą. Ta ostatnia jest zresztą rekomendowana przez Komisję Europejską, jako paliwo przejściowe w procesie odchodzenia od rosyjskiego gazu.
Warto podkreślić, szczególnie w atmosferze powszechnej atomowej euforii, że zapowiadana elektrownia jądrowa nie zaspokoi całego zapotrzebowania energetycznego naszego kraju. Nadal będą potrzebne instalacje dodatkowe, produkujące tak energię elektryczną, jak i cieplną.
Priorytetem jest oczywiście dalsze rozwijanie projektów OZE (z akcentem na energetykę wiatrową i PV, szczególnie w połączeniu z magazynami energii), natomiast kotłownie na biomasę, z uwagi na stabilność i wydajność, także powinny stanowić ważny element całego systemu energetycznego, w tym już po uruchomieniu elektrowni atomowej.