Potencjał energetyczny słomy jest przedmiotem dyskusji od wielu lat – niestety, niewiele z tego wynika. Choć eksperci są zgodni, że to może być bardzo dobry dodatek do polskiego systemu OZE, to słoma nadal nie jest dostatecznie wykorzystywana do celów energetycznych, przynajmniej w relacji do jej dostępności. To powinno się stopniowo zmieniać, ponieważ nie stać nas na lekceważenie tak atrakcyjnego w polskich warunkach paliwa. Więcej o tym piszemy w naszym artykule.
Produkcja słomy w Polsce wciąż utrzymuje się na dość wysokim poziomie, choć jej wykorzystanie systematycznie maleje. Jeszcze 30 lat temu większość słomy produkowanej w gospodarstwach rolnych była stosowana do ściółkowania, wytwarzania paszy oraz nawozów organicznych. Obecnie ten model ma coraz mniejsze znaczenie.
Szacuje się, że dziś aż około 70% struktury produkcyjnej w rolnictwie stanowią zboża. Maleje natomiast liczba gospodarstw, zwłaszcza dużych, w których hoduje się zwierzęta, jak bydło czy świnie. Efekt jest taki, że obserwujemy nadpodaż słomy, którą trzeba jakoś wykorzystać, aby całkowicie jej nie zmarnować. I tutaj pojawia się kwestia potrzeb energetycznych naszego kraju.
W Polsce średniorocznie zbiera się nawet do 30 milionów ton słomy ze zbóż, rzepaku oraz roślin strączkowych. Większość oczywiście jest wykorzystywana do ściółkowania, na paszę oraz do nawożenia pól, jednak nawet ostrożne szacunki mówią, że nadwyżka produkcyjna wynosi około 7 milionów ton słomy rocznie.
Aby przekonać się, czy to dużo czy mało, należy porównać wartość opałową słomy z najpopularniejszym paliwem energetycznym w naszym kraju, czyli węglem. Szacunkowa wartość opałowa słomy wynosi 15 MJ/kg. Oznacza to, że 1,5 kilograma słomy odpowiada około 1 kilogramowi węgla kamiennego przeciętnej jakości.
Innymi słowy: wykorzystanie całej nadwyżki słomy produkowanej przez polskie rolnictwo pozwoliłoby nam ograniczyć zużycie węgla kamiennego nawet o blisko 5 milionów ton, co już miałoby istotny wpływ na poprawę jakości powietrza. Nie zapominajmy również o tym, że słoma jest paliwem w pełni odnawialnym, dostarczanym regularnie, niewyczerpanym.
Gdyby pojawił się komunikat o mocniejszym postawieniu na słomę energetyczną, to jej produkcja z pewnością by wzrosła. Wiele gospodarstw rolnych mogłoby zacząć uzyskiwać dodatkowe przychody z tytułu dostarczania nadwyżek słomy do zakładów energetycznych, co miałoby również pozytywne przełożenie na sytuację ekonomiczną polskiej wsi.
Aby móc w pełni wykorzystać uśpiony potencjał energetyczny słomy konieczne jest zmodernizowanie istniejących instalacji oraz zainwestowanie w zupełnie nowe. Mamy tutaj na myśli przede wszystkim kotły przystosowane do spalania suchej biomasy, wysokotemperaturowe. Współspalanie biomasy, czyli mieszanie słomy z np. węglem kamiennym przynosi mniejsze korzyści, dlatego patrząc długofalowo warto jest myśleć o słomie, jako o osobnym elemencie polskiego systemu OZE.
Nie bez znaczenia jest też zachęcanie samych gospodarzy do szerszego wykorzystania nadwyżek słomy do celów grzewczych. Dobrym pomysłem mogą być np. dopłaty do wymiany kotłów węglowych i zastępowania ich nowoczesnymi kotłami biomasowymi przystosowanymi do spalania słomy.