Pożary instalacji fotowoltaicznych: coraz poważniejszy problem w USA

Instalacje fotowoltaiczne zostały doskonale przyjęte przez rynek. Lawinowo przybywa ich również w naszym kraju, na co duży wpływ ma system rządowych dopłat w ramach programu „Mój Prąd”. Okazuje się jednak, że choć technologia fotowoltaiczna jest promowana, jako bezawaryjna i długowieczna, to coraz częściej odnotowuje się groźne sytuacje. Tak jest chociażby w Stanach Zjednoczonych, gdzie wyraźnie rośnie liczba pożarów instalacji produkujących energię ze słońca.

Problem jest poważny

Tylko w latach 2017-2018, kiedy nastąpił największy „boom” na instalacje fotowoltaiczne w USA, zanotowano aż 36-procentowy wzrost liczby pożarów takich systemów. Faktyczna skala problemu może być jednak znacznie większa, ponieważ Amerykańska Administracja Pożarnicza USFA nie prowadzi precyzyjnych statystyk w tym zakresie, wiele podobnych przypadków kwalifikując jako „inne pożary”.

Wiadomo natomiast, że od 2015 roku amerykańskie służby pożarnicze odnotowały 155 pożarów, których przyczyną był samozapłon instalacji fotowoltaicznej. W 84 przypadkach dotyczyło to budynków mieszkalnych, a w 71 przypadkach instalacji wykorzystywanych w celach komercyjnych. Co ciekawe, do największej liczby takich groźnych sytuacji doszło w stanach Kalifornia, Nevada oraz Arizona.

Na „palący problem” z instalacjami fotowoltaicznymi uwagę zwracają również wielkie amerykańskie marki, które korzystają z nich na co dzień. Głośnym echem odbił się chociażby pozew złożony przez sieć sklepów Walmart, która oskarża dostawcę instalacji, Teslę, o nieprzykładanie dostatecznie dużej wagi do jakości elementów systemu. Walmart korzysta z technologii fotowoltaicznej w 240 swoich sklepach, a w 7 z nich doszło już do pożarów instalacji.

Inny przypadek dotyczy giganta rynku e-commerce, czyli Amazona. Na dachu firmowego budynku w Nowym Meksyku również doszło do dużego pożaru instalacji fotowoltaicznej składającej się z 20 paneli. Sytuację musiało opanować 50 strażaków.