To zaskakująca decyzja, która niestety nie pozostanie bez wpływu na ceny na stacjach. Kraje kartelu OPEC+ poinformowały, że redukują wydobycie ropy naftowej. Mniej surowca to mniej paliw, co oczywiście oznacza droższe tankowanie.
Kraje OPEC+ redukują produkcję po to, aby zwiększyć popyt na ropę naftową i tym samym wywindować jej ceny na światowych giełdach. Te od wielu tygodni pikują – dziś baryłka ropy jest tańsza niż przed inwazją Rosji na Ukrainę. Wzrost cen oczywiście przełoży się na zwiększenie dochodów producentów.
Kraje OPEC+ (m.in. Arabia Saudyjska, Irak, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Kuwejt czy Kazachstan) zamierzają ograniczyć wydobycie surowca o około 5 proc. Własną politykę w tym względzie prowadzi Rosja, która już wcześniej poinformowała o zmniejszeniu produkcji ropy naftowej o około pół miliona baryłek – na razie do końca roku.
Ruch państw zrzeszonych w kartelu niestety już odbił się na notowaniach cen ropy naftowej, co w kolejnych tygodniach zauważymy na stacjach benzynowych. Majówkowe i wakacyjne wyjazdy własnym autem znów będą bardzo drogie.