Elektrownia w Ostrołęce jest doskonałym przykładem na to, jak wielkie ryzyka wiążą się z budową nowej instalacji w sektorze energetycznym. Nie dość, że sama inwestycja budzi ogromne kontrowersje, to jeszcze nie ma szczęścia do strategicznych inwestorów. Wygląda jednak na to, że jej budowa nareszcie będzie mogła ruszyć. Główny inwestor, Grupa Orlen, właśnie zawarł porozumienie z PGNiG i to ta spółka zaangażuje się w realizację bloku gazowo-parowego.
O budowie elektrowni w Ostrołęce mówi się od dawna, ale tak naprawdę dopiero w maju 2020 roku temat zaczął nabierać realnych kształtów. Wtedy w projekt włączyła się Grupa Orlen, która zadeklarowała, że przystąpi do niego, jako wspólnik, ale tylko pod warunkiem zmiany technologii zasilania z węglowej na gazową. Efektem było zawarcie porozumienia pomiędzy Orlenem, Energą i Eneą – te spółki miały odpowiadać za budowę nowego bloku energetycznego zasilanego gazem.
Na ostatniej prostej z porozumienia wycofała się jednak Enea, której miejsce zajęło Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Udział tej spółki Skarbu Państwa jest kluczowy, ponieważ PGNiG zobowiązuje się, że do końca 2027 roku będzie gotowe dostarczać gaz ziemny na potrzeby nowej elektrowni. Bez tego blok nie będzie mógł zostać uruchomiony.
Wszystkie podmioty zaangażowane w budowę elektrowni zawiążą spółkę celową odpowiedzialną za realizację tej inwestycji. Ma ona powstać do końca czerwca 2021 roku