Nawet dziecko wie, że polska energetyka stoi węglem. Z wypowiedzi rządu jasno wynika, że to się w przewidywalnym czasie nie zmieni. Poklask wśród lobby węglowego może jednak przestać mieć znaczenie w kontekście rosnących kosztów modernizacji bloków energetycznych zasilanych tym paliwem. W Polsce mamy bardzo poważny problem z wysoką awaryjnością przestarzałych instalacji.
Na rosnące koszty eksploatacji elektrowni węglowych wpływa nie tylko niestabilna cena paliwa i drożejące wydobycie, ale także coraz częstsze awarie, które trzeba na bieżąco usuwać. Jak wynika z raportu Forum Energii, łączny czas napraw w blokach węglowych wynosi około 27 tysięcy godzin rocznie! Zaznaczmy, że w tych wyliczeniach nie uwzględniono czasu, jaki trzeba poświęcić na serwis linii przesyłowych.
Najważniejszym powodem jest to, że polska energetyka opiera się na przestarzałych blokach węglowych. Aby uzmysłowić sobie skalę problemu wystarczy wiedzieć, że spośród 90 bloków pracujących w naszym kraju, 70 przekroczyło planowany pierwotnie okres eksploatacji.
Nietrudno się domyślić, że tak przestarzałe instalacje po prostu nie wytrzymują już obciążeń, psują się, a koszty ich napraw mają bezpośredni wpływ na ceny energii, w tym na rachunki końcowych odbiorców.
Spółki energetyczne oczywiście chciałyby zainwestować w modernizację swoich bloków, ale to oznaczałoby przerzucenie części kosztów na klientów, co doprowadziłoby do wybuchu niezadowolenia społecznego – na to nie mogą sobie pozwolić rządzący. Mamy więc do czynienia z iście schizofreniczną sytuacją, gdy opieramy energetykę na tanim paliwie, ale jednocześnie ponosimy ogromne koszty użytkowania przestarzałych instalacji.
Awaryjność bloków węglowych będzie rosnąć również dlatego, że zmienił się model ich eksploatacji. Elektrownie były projektowane do pracy ciągłej, tymczasem coraz częściej dochodzi do sytuacji, gdy poszczególne bloki są wyłączane na okres weekendów. Ich ponowne uruchomienie (częstsze niż przewidział projektant) przyczynia się do zwiększenia ryzyka awarii.
Receptą na to bardzo niekorzystne zjawisko byłoby tylko wprowadzenie realnych, a nie pozorowanych zmian w polityce energetycznej kraju, czyli zwrócenie się ku odnawialnym źródłom energii. Do tego potrzebne są jednak decyzje polityczne, a te od lat są odkładane w czasie. Prędzej czy później się to na nas zemści, a blackout jest dziś bardziej realny niż kiedykolwiek wcześniej.