Kontrowersyjny pakiet Fit for 55, który nakłada na kraje unijne obowiązek drastycznego zredukowania emisji gazów cieplarnianych do 2030 roku, to przede wszystkim olbrzymi koszt. Szczególnie dotkliwie może to odczuć Polska, która ma wieloletnie zaległości w inwestycjach w OZE oraz zrównoważony transport. Teraz pojawia się analiza, zgodnie z którą w naszym kraju musiałoby dojść do prawdziwej rewolucji w transporcie drogowym, abyśmy byli w stanie zrealizować założenia programu Fit for 55.
Zdaniem analityków Banku Pekao po polskich drogach do 2030 roku powinno jeździć około 80 do 90 tysięcy e-ciężarówek – w przeciwnym razie nie uda nam się nawet zbliżyć do wymogów klimatycznych przyjętych przez unijnych urzędników.
E-transport to w naszym kraju wciąż melodia przyszłości, choć zauważalnie rośnie udział samochodów i autobusów elektrycznych. Z kolei e-ciężarówki pozostają wyłącznie ciekawostką i mało kto miał okazję mijać taki pojazd na drodze.
Jednym z powodów, dla których przedsiębiorstwa transportowe nie inwestują w zeroemisyjne ciężarówki, oczywiście poza kosztem ich zakupu, jest brak dostatecznej liczby punktów szybkiego ładowania. Z szacunków analityków Banku Pekao wynika, że do 2025 roku w naszym kraju powinno powstać minimum 130 publicznych stacji ładowania dla pojazdów ciężarowych, co z kolei pociąga za sobą konieczność przyspieszenia inwestycji w obszarze sieci energetycznych.