W Polsce dużo mówi się o poszanowaniu natury, dywersyfikacji dostaw energii i budowie nowoczesnego systemu produkcji prądu i ciepła. No właśnie - tylko się mówi. Póki co, nasze kolejne rządy, nie mają żadnego pomysłu, w jaki sposób uwolnić energię drzemiącą na polskich polach. Biomasa pojawia się co prawda w wielu domowych kotłowniach, ale np. rynek biogazowni - praktycznie stoi w miejscu.
Ile kosztuje biogazownia?
W Polsce działa obecnie około 30 biogazowni. To i tak niezły wynik, biorąc pod uwagę, że koszt budowy tej instalacji jest ogromny. Postawienie biogazowni o mocy około 1 MW, może kosztować nawet ponad 10 milionów złotych. Prywatny inwestor nie ma dużych szans na udźwignięcie takiego ciężaru, dlatego w Polsce miał działać system dopłat i pomocy państwa. Nie działa, lub działa w ograniczonym zakresie.
Prywatni inwestorzy, głównie rolnicy, mają pomysł na produkcję zielonego prądu i biogazu. Co ważne - mają do tego narzędzia w postaci pól uprawnych, gdzie produkować można biomasę. I mimo, że cały system bardzo się opłaca, nadal nie doczekaliśmy się realnego rozwoju tego rynku. Przypomnijmy, że do 2020 roku, w naszym kraju miało powstać ponad 2000 biogazowni. Na dziś jest to nierealne.
Dlaczego Polska nie wspiera budowy biogazowni?
Główną przeszkodą do rozwoju rynku biogazowni jest to, że brakuje jednoznacznych regulacji. Rząd pozwala na to, aby elektrownie kupowały tzw. zielone certyfikaty, w zamian zyskując pozwolenia na produkcję mało ekologicznej energii z węgla. W takiej sytuacji, żadna elektrownia nie będzie zainteresowana kupowaniem „zielonego" prądu.
Te warunki powodują, że ceny biomasy są bardzo chwiejne i wielu rolników po prostu nie widzi ekonomicznego sensu w produkcji roślin energetycznych. Nie mówiąc już o inwestowaniu potężnych pieniędzy w biogazownię.
Banki wiedzą, że sytuacja jest bardzo niepewna i nie chcą udzielać preferencyjnych kredytów na ten cel. Koło się zamyka - nie powinniśmy mieć złudzeń, że troska o ekologię jest w większości przypadków tylko pustym, politycznym sloganem.
Jak temat biogazowni rozwiązali Niemcy?
Często próbujemy wzorować się na naszych zachodnich sąsiadach. I słusznie, bo Niemcy są narodem mądrym i myślącym o swojej przyszłości. Tam biogazownie rosną, jak grzyby po deszczu. Rząd niedawno zapowiedział też całkowite wycofanie się z projektów budowy elektrowni atomowych. Niemcy chcą być eko i produkować tanią energie.
Rolnicy, którzy zakładają biogazownie, mogą liczyć na bardzo wysokie dopłaty. Są również doceniani, jeśli w produkcji prądu i gazu wykorzystują np. gnojowicę i odpady rolne.
Co jednak najważniejsze - w Niemczech obowiązuje stała cena „zielonego prądu". Inwestor już od początku wie, za ile sprzeda wyprodukowany w biogazowni prąd i czy mu się to opłaci. Z kolei elektrownie nie mają interesu w tym, aby szukać obejścia przepisów i np., jak w Polsce, po prostu handlować tanimi certyfikatami.