Z czego składa się domowa część instalacji fotowoltaicznej?

Mateusz Nowak
16.01.2017

Instalacja fotowoltaiczna – brzmi prawie jak elektrownia atomowa, dlatego wiele osób mogących odnieść duże korzyści z zainwestowania w taki system, od razu z tego rezygnuje. Prywatni inwestorzy boją się, że ich domy zaczną przypominać stacje kosmiczne, a skomplikowana instalacja zajmie mnóstwo miejsca w domu. To jednak nieprawda. W praktyce niemal cała część domowa instalacji fotowoltaicznej mieści się w skrzynce elektrycznej.

Inwerter – podstawowy element instalacji

Bez niego nie ma żadnej instalacji fotowoltaicznej. To właśnie inwerter zamienia energię wytworzoną przez panele w prąd o napięciu umożliwiającym jego przesył do sieci domowej. Zgodnie ze sztuką inwerter powinno się umieścić jak najbliższej ogniw fotowoltaicznych (czyli np. na poddaszu), jednak czasami jest to niemożliwe. Wówczas wybieramy dowolne miejsce, pamiętając jednak, że im dalej od paneli, tym większe będą straty przesyłowe.

Inwerter to niewielkie urządzenie, które można spokojnie powiesić na ścianie w kotłowni. Jest estetyczne, wyposażone w ekran LCD, często także umożliwiające bezprzewodowe połączenie z komputerem czy smartfonem, dzięki czemu domownicy mogą wygodnie kontrolować pracę i wydajność instalacji fotowoltaicznej.

Ważne!

Inne rodzaje inwerterów stosuje się w instalacji trójfazowej, a inne w jednofazowej.

Bezpiecznik i rozłącznik

Bezpiecznik instalacji zawsze jest montowany w głównej skrzynce elektrycznej (rozdzielnicy) – odpowiada on za ochronę inwertera. Dodatkowo stosuje się rozłącznik, dzięki któremu można łatwo wyłączyć całą instalację, np. w przypadku awarii czy przeglądu konserwacyjnego.

Posiadanie dedykowanego rozłącznika jest wymagane przez zakład energetyczny odbierający instalację. Montaż musi natomiast przeprowadzić elektryk z uprawieniami – zwykle jest on zatrudniany przez wykonawcę instalacji.

Zabezpieczenie przeciwporażeniowe

W Polsce nie ma obowiązku jego stosowania (jest natomiast np. w Austrii), jednak rozsądek podpowiada, aby w takie zabezpieczenie zainwestować – nie jest to drogi element. Dzięki zabezpieczeniu użytkownicy mają możliwość rozłączenia pojedynczych ogniw fotowoltaicznych lub ich całych szeregów, co będzie miało niebagatelne znaczenie np. podczas pożaru, ale też prace serwisowych.

Warto bowiem pamiętać, że nawet po użyciu rozłącznika, między inwerterem a ogniwami nadal płynie prąd o bardzo wysokim napięciu do 600 V.

Jak widać domowa część instalacji fotowoltaicznej nie jest tak rozbudowana, jak mogłoby się wydawać. Nie trzeba się więc obawiać braku miejsca czy widoku skomplikowanej aparatury.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie