1 kwietnia 2022 roku wchodzą w życie nowe, powszechnie uważane za niekorzystne zmiany w sposobie rozliczania nadwyżek energii wyprodukowanej przez domową instalację fotowoltaiczną. Każdy, kto przyłączy instalację po tej dacie, będzie musiał sprzedawać niewykorzystaną energię po cenach rynkowych – oczywiście znacznie niższych od tych, po jakich kupujemy ją od zakładu energetycznego. Nieprawdą jest jednak twierdzenie, że fotowoltaika nagle przestanie się opłacać.
Tak naprawdę jedynym odczuwalnym problemem dla właścicieli nowych instalacji fotowoltaicznych będzie to, że czas zwrotu z inwestycji wydłuży się z średnio około 7 lat do około 10 lat. Różnica jest oczywiście znaczna, natomiast biorąc pod uwagę, że markowa instalacja powinna pracować przez około 25-30 lat, to i tak korzyść z tej inwestycji jest ewidentna.
Można również podejrzewać, że firmy zajmujące się sprzedażą i montażem fotowoltaiki dostosują swoje oferty do nowej sytuacji rynkowej. Przykładowo: mogą pojawić się atrakcyjne opusty czy specjalne programy, w ramach których inwestorzy będą mogli kupić większą instalację w cenie mniejszej, aby obecny okres zwrotu został zachowany.
Poza tym nie zapominajmy, że instalacja fotowoltaiczna to inwestycja długofalowa. Jest więcej niż prawdopodobne, że w perspektywie kolejnych kilku czy kilkunastu lat prawo znów się zmieni, być może na korzyść prosumentów.
Dyskusja nad opłacalnością instalacji fotowoltaicznych miałaby sens, gdyby nie szaleństwo na rynku notowań cen energii. Prąd w 2022 roku zdrożał dla konsumentów indywidualnych o ponad 20 procent, a to prawdopodobnie nie koniec. Niezależnie więc od tego, w jaki sposób rozliczane będą nadwyżki energii, to i tak produkcja prądu we własnym zakresie będzie się opłacać.
Przypomnijmy również, że każdy, kto podłączy swoją instalację PV do sieci przed 1 kwietnia 2022 roku, zyska 15-letnia gwarancję na zachowanie obecnego systemu rozliczeń opartego na opustach.