Co blokuje mikroinstalacje fotowoltaiczne w Polsce?

Mariusz Siwko
14.02.2020

Po uruchomieniu programów „Czyste powietrze” oraz „Mój prąd” zainteresowanie domowymi instalacjami fotowoltaicznymi znacząco wzrosło. Nie przekłada się to jednak jakoś spektakularnie na zwiększenie sprzedaży tej technologii. Owszem, w Polsce montuje się coraz więcej tzw. elektrowni słonecznych, ale tempo wzrostu liczby mikroinstalacji OZE mogłoby i powinno być większe. Co zatem stoi na przeszkodzie? Wcale nie chodzi tylko o pieniądze.

Problem z magazynowaniem energii

Największą bolączka domowych systemów fotowoltaicznych jest to, że nie opracowano jeszcze skutecznej i – co najważniejsze – taniej technologii magazynowania nadwyżek energii. Prosumenci muszą ją więc oddawać do sieci, co oczywiście jest znacznie mniej korzystne niż w przypadku, gdyby mogli wykorzystać ją w okresach niskiej efektywności instalacji (w nocy, w pochmurne dni, w sezonie zimowym).

Brak zaufania do technologii

Fotowoltaika nie jest niczym nowym, ale w Polsce wciąż nie została upowszechniona. Większość gospodarstw domowych nie do końca ufa instalacjom, obawiając się ich awaryjności, hałaśliwości, ingerowania w działanie urządzeń elektrycznych, kłopotliwego i drogiego serwisowania. Tutaj potrzebna jest edukacja, popularyzacja fotowoltaiki, ale przede wszystkim wzrost udziału tej technologii na polskim rynku. Gdy zaczniemy dostrzegać, że sąsiedzi już zainwestowali w instalację i są z niej zadowoleni, lawina ruszy.

Złe doświadczenia

Tutaj można przywołać przede wszystkim niesławne systemy solarne do podgrzewania ciepłej wody użytkowej. Same w sobie nie były złe, ale okazały się dość awaryjne, drogie w eksploatacji oraz na dłuższą metę kłopotliwe (słynne przypadki przykrywania solarów kocami przed wyjazdem na urlop, by nie dopuścić do przegrzania instalacji). Swoje zrobiły też nie do końca zrozumiałe programy dofinansowania zakupu instalacji solarnych, na których mnóstwo osób – pisząc kolokwialnie – się „przejechało”.

Obawy przed wprowadzeniem nowych podatków

Co prawda nie ma takich planów, a przynajmniej nie oficjalnie, ale to nie przekonuje tych, którzy generalnie wykazują bardzo niski poziom zaufania do państwa. Wiele osób podejrzewa, że po upowszechnieniu instalacji fotowoltaicznych, rząd – jakikolwiek by nie był – postanowi na tym zarobić i nałoży różnego rodzaju podatki, pośrednie lub bezpośrednie. Taka niepewność nie sprzyja podejmowaniu istotnych decyzji, zwłaszcza, gdy w grę wchodzą niemałe przecież pieniądze.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie