Trwa gorąca dyskusja na temat ograniczenia udziału węgla w polskiej energetyce. Tymczasem już wiadomo, że póki co są to jedynie marzenia ekologów. Szacunki Ministerstwa Energetyki wskazują, że zużycie węgla w naszym kraju będzie rosnąć, a co gorsza popytu nie zaspokoi rodzime górnictwo. Efekt? Będziemy zmuszenie do importowania coraz większych ilości tego paliwa z zagranicy.
Jest to spowodowane przede wszystkim uruchamianiem nowych bloków węglowych, jak w Kozienicach, Jaworznie czy Opolu. Zastępują one wygaszana, przestarzałe instalacje, ale jednocześnie generują znaczne zapotrzebowanie na paliwo węglowe. Przy dalszym funkcjonowaniu stopniowo wygaszanych bloków, w ciągu najbliższych lat Ministerstwo Energetyki spodziewa się rosnącego popytu na węgiel kamienny. Popytu, którego nasze górnictwo nie będzie w stanie obsłużyć.
Ministerstwo uspokaja jednak, że taka sytuacja nie będzie miała negatywnego wpływu ani na polską gospodarkę, ani na stan środowiska. Wzrost zapotrzebowania ma mieć bowiem charakter okresowy, a docelowo i tak zmierzamy w kierunku dywersyfikacji paliw stosowanych w energetyce – z akcentem na gaz oraz odnawialne źródła energii (przede wszystkim farmy wiatrowe na morzu). Ministerstwo utrzymuje, że – zgodnie z projektem Polityki Energetycznej Polski– zużycie węgla do roku 2040 pozostanie na podobnym poziomie, jak obecnie, czyli de facto spadnie.
Wydobycie węgla w polskich kopalniach systematycznie spada. W 2018 roku bilans wyniósł około 63 miliony ton, czyli o ponad 2 miliony ton mniej niż rok wcześniej. Spada również sprzedaż krajowego węgla. Zdaniem Ministerstwa Energetyki jest to spowodowane technologicznymi opóźnieniami, przez które polskie kopalnie nie mogą osiągnąć pełnej wydajności.
Te braki muszą jednak zostać zrekompensowane, co oczywiście oznacza sukcesywny wzrost importu węgla z rynków zagranicznych – przede wszystkim Rosji, ale też krajów afrykańskich. Ta sytuacja w następnych latach z pewnością się nie zmieni, w efekcie czego na składach wciąż będziemy mogli bez problemu kupić rosyjski węgiel, często znacznie gorszej jakości niż ten wydobywany w Polsce. W takich warunkach trudno mówić o systemowej walce ze zjawiskiem smogu.