Większość kierowców przywykła już do cen benzyny i oleju napędowego z szóstką z przodu. Wiele wskazuje na to, że tej jesieni możemy ponownie płacić powyżej 7 zł za litr. Paliwa drożeją w reakcji na rosnące notowania ropy naftowej, ale nie tylko.
Na polskich stacjach benzynowych póki co nie widać gwałtownych ruchów w górę. Istnieje podejrzenie, że stoi za tym Orlen, który może sztucznie dołować ceny przed październikowymi wyborami parlamentarnymi.
Faktem jest, że dołek notowań ropy naftowej mamy już prawdopodobnie za sobą, a ceny tego surowca w światowym handlu sukcesywnie rosną. To będzie musiało znaleźć przełożenie na cenniki stacji paliw, również w naszym kraju.
Sytuacji nie poprawia osłabiający się w stosunku do dolara złoty.