Co najmniej 2 miliony polskich gospodarstw domowych użytkuje kotły na paliwo stałe – najczęściej zasilane węglem. To paliwo jest na cenzurowanym z uwagi na znaczne zanieczyszczenie powietrza, za co w dużej mierze odpowiada właśnie tzw. niska emisja. Głównym problemem nie jest jednak sam węgiel, ale jego niska jakość. Na polskie składy trafiają miliony ton węgla z zagranicy, który znacząco odbiega jakościowo od tego wydobywanego w rodzimych kopalniach. Ludzie go kupują, bo jest tani. Warto natomiast wiedzieć, czym grozi opalanie kotła paliwem niskiej jakości.
Do wyobraźni osób kupujących najtańszy węgiel najlepiej powinien trafić argument ekonomiczny. Takie zakupy na dłuższą metę się po prostu nie opłacają. Węgiel niskiej jakości jest mniej kaloryczny niż ten wydobywany z polskich kopalni, co oczywiście ma bezpośrednie przełożenie na jego efektywność. Pisząc prościej: kocioł zużyje więcej takiego paliwa, aby osiągnąć zadaną temperaturę.
Regularne spalanie w kotle paliwa niskiej jakości w prostej linii prowadzi do znacznego zanieczyszczenia komory spalania. Na jej ściankach tworzy się gruba warstwa sadzy, która może ograniczać sprawność kotła nawet o 1/3! Usuwanie sadzy ręcznie jest natomiast uciążliwe i czasochłonne.
Nie każdy zdaje sobie sprawę, że używając najtańszego paliwa w nowoczesnym kotle węglowym może dojść do zablokowania palnika przez duże fragmenty spieczonego, niedopalonego żużlu. Wtedy konieczne będzie wygaszenie kotła i mozolne oczyszczenie palnika lub wezwanie serwisu.
Z tym problemem mogą się spotkać właściciele kotłów zautomatyzowanych, czyli wyposażonych w podajnik z retortą. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, ale wymagające stosowania węgla o odpowiedniej frakcji i jakości. W paliwie niskiej jakości niemal na pewno trafią się chociażby fragmenty skał, które mogą zablokować podajnik, co z kolei spowoduje przerwanie procesu spalania, a w najgorszym scenariuszu nawet uszkodzenie podajnika.