Wieszczono ponad 9 złotych za litr, tymczasem paliwa na polskich stacjach benzynowych sukcesywnie tanieją. W pierwszym tygodniu sierpnia 2022 roku w wielu miejscach w kraju na pylonach widzimy ceny grubo poniżej 7 złotych – i to zarówno dla benzyny, jak i oleju napędowego. Nic tylko się cieszyć? Niestety, niekoniecznie.
Przede wszystkim musimy zrozumieć skąd te obniżki. Jest to spowodowane znacznym spadkiem cen ropy naftowej na światowych giełdach. Notowania tego surowca wróciły już do poziomów sprzed wojny na Ukrainie, ale bardzo drogi dolar nie pozwala nam jeszcze zobaczyć cen paliw z piątką z przodu.
Taniejąca ropa to jednak nienajlepsza informacja w tych niepewnych czasach. Zawsze jest to sygnał mogący świadczyć o nadciągającym spowolnieniu (które już mamy), jak i załamaniu gospodarczym. Inwestorzy wyceniają światową recesję, stąd wolą opuszczać swoje pozycje na rynku ropy.
Oczywiście tańsze tankowanie cieszy, natomiast trzeba sobie zdawać sprawę z tego, co to może oznaczać dla naszych portfeli w długim terminie. Recesja, przy wciąż bardzo wysokiej inflacji, a do tego możliwy wzrost bezrobocia, to mieszanka wybuchowa. Oby ten scenariusz się nie zrealizował, a przynajmniej nie w skali, jaką wieszczą niektórzy eksperci.