Maj 2019 roku był rekordowym miesiącem dla naftoportu w Gdańsku. Wówczas przez port przepłynęło ponad 2,1 miliona ton ropy naftowej. Nigdy wcześniej nie udało się osiągnąć takiego wyniku, co świadczy o sporych możliwościach rozładunkowych naftoportu, ale także o rosnącym zapotrzebowaniu na ropę i produkty ropopochodne w Europie, w tym w Polsce.
Niespotykana sytuacja
Szczególnie ciekawy moment w historii gdańskiego naftoportu nastąpił 23 maja. Wówczas na jego redzie na przycumowanie czekało siedem dużych zbiornikowców, z czego sześć było przeznaczonych do rozładowania w terminalu paliwowym. Z taką sytuacją do tej pory nie mieliśmy do czynienia. Do naftoportu przybijały co prawda ogromne zbiornikowce, ale nigdy w takiej liczbie jednocześnie. Dodajmy, że łączna nośność zbiorników wynosiła powyżej 100.000 ton ropy naftowej.
Wynik 2,1 miliona ton ropy jest oczywiście imponujący, jednak nie oznacza to, że Polska stała się kluczowym portem przeładunkowym w Europie. Aby móc osiągnąć jeszcze lepsze wyniki, konieczne byłoby rozbudowanie naftoportu. Taka decyzja, póki co, nie zapadła.
Być może jednak będzie to kierunek wart obrania. Zwróćmy uwagę, że odbiorcy ropy naftowej stale szukają nowych kierunków dostaw tego surowca drogą morską, na co wpłynęły kwietniowe, gigantyczne problemy z funkcjonowaniem ropociągu Przyjaźń.
Przypomnijmy, że wówczas do ropociągu trafiła zanieczyszczona ropa, przez co rafinerie m.in. w Polsce wstrzymały jej odbiór. Skutkowało to chwilowymi problemami na rynku ropy w Europie.
Takie sytuacje mogą się powtarzać w przyszłości, stąd konieczność postawienia mocniejszego akcentu na transport drogą morską. To szansa dla takich naftoportów, jak w ten w Gdańsku, który poradził sobie w niecodziennej dla siebie sytuacji.