Mogłoby się wydawać, że jedynym „krnąbrnym dzieckiem” w zakresie polityki energetycznej Unii Europejskiej jest Polska. Tymczasem nie tylko my buntujemy się przeciwko naciskom na szybkie odchodzenie od energetyki węglowej. Twarde weto padło również z ust Minister Energetyki Bułgarii, Temenużki Petkowej.
Tak nieco humorystycznie można podsumować wypowiedź bułgarskiej minister. Bez owijania w bawełnę podkreśliła ona, że Bułgaria nie ma zamiaru zrezygnować z energetyki węglowej, nawet zdając sobie sprawę z jej fatalnego wpływu na środowisko naturalne. Bułgaria optuje za tym, aby kraje unijne mogły prowadzić niezależną politykę energetyczną.
Bułgarskie władze szacują, że naturalne zasoby węgla w tym kraju wystarczą na jeszcze co najmniej 60 lat, stąd też decyzja o wycofaniu się z energetyki węglowej byłaby wbrew interesom bałkańskiego państwa. Ważniejsze od zmian klimatu jest – przynajmniej według Bułgarii – zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego.
W praktyce wygląda to tak, że Bułgaria w swoim Krajowym Planie na rzecz Energii i Klimatu przewiduje dalsze wykorzystywanie elektrowni węglowych do roku 2030, z horyzontem do roku 2050. Taki dokument trafił do Komisji Europejskiej, co przyznała minister energetyki.
Twarde stanowisko Bułgarii jest wodą na młyn dla polskiego rządu, który również nie ma zamiaru rezygnować z energetyki węglowej. Abstrahując od tego, że nie jesteśmy na to w żaden sposób przygotowani, wydobycie i zużycie węgla stanowi trzon naszej gospodarki. Polityka energetyczna prowadzona przez takie kraje, jak Polska i Bułgaria, będzie więc z pewnością poważnym wyzwaniem dla całej Unii i kolejnym powodem do dyplomatycznych awantur na szczeblu europejskim.