Właściciele prywatnych kotłowni mocno trzymają się za portfele. Drastyczne podwyżki dotknęły wszystkie popularne paliwa grzewcze, w tym węgiel, pellet, olej opałowy, gaz ziemny oraz LPG, a także drewno kawałkowane. Jeśli wciąż stoisz przed dylematem wyboru źródła ogrzewania, to być może w podjęciu decyzji pomoże Ci nasz poradnik. Sprawdź, która kotłownia może być najtańsza w utrzymaniu nadchodzącej zimy.
Węgiel to król podwyżek, czemu też trudno się dziwić biorąc pod uwagę ograniczoną dostępność surowca. Ceny na składach oscylujące wokół 3000 złotych stały się normą, a zimą może być jeszcze drożej. Dlatego radzimy nawet nie rozważać wyboru kotłowni węglowej – zwłaszcza, że jest nieekologiczna i uciążliwa w użytkowaniu.
Olej opałowy był korzystnym paliwem grzewczym, ale 20 lat temu. Dziś na takie ogrzewanie mogą sobie pozwolić wyłącznie osoby nieliczące się z pieniędzmi lub niemające środków na wymianę kotła. Olej opałowy w tym roku przekroczył cenę 6 złotych za litr, co jest absolutnym szaleństwem. Odradzamy!
Gaz ziemny przestał być marzeniem milionów polskich gospodarstw domowych. Wszystko przez ostatnie i wciąż zapowiadane podwyżki. Ciekawą opcją może być natomiast kotłownia przystosowana do zasilania gazem płynnym LPG.
To paliwo ekologiczne, łatwo dostępne, a przy tym wciąż relatywnie niedrogie. Koszt ogrzewania LPG jest porównywalny z gazem ziemnym, o ile posiadamy własny zbiornik i nie musimy kupować gazu od jednego dostawcy.
Bezsprzecznie najtańszym sposobem na ogrzanie domu tej zimy będzie kocioł na drewno kawałkowane lub po prostu kominek. Problem w tym, że mamy tutaj do czynienia z wyjątkowo uciążliwym systemem grzewczym, który wymaga stałego doglądania i ręcznego uzupełniania paliwa. Warto więc zastanowić się nad tym, czy ważniejsze są niskie koszty, czy może jednak także komfort.