Kolejna tragedia (Szczyrk, grudzień 2019), w której tle pojawia się gaz, zmusza nas do poważniejszego zastanowienia się nad kwestiami związanymi z bezpieczeństwem użytkowania kotłowni. Teoretycznie nowoczesne urządzenia grzewcze wszelkiego typu zapewniają bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa, ale życie pokazuje, że tak popularny w Polsce gaz ziemny może stanowić śmiertelne zagrożenie. Jak wypada pod tym względem kotłownia biomasowa? Znacznie lepiej, o czym przekonujemy w naszym artykule.
Choć kotły biomasowe pod względem zaawansowania technologicznego w niczym nie ustępują konstrukcjom zasilanym gazem, a nawet niejednokrotnie je przewyższają, to nadal są to urządzenia relatywnie proste w budowie.
Owszem, sam kocioł to nie wszystko – zwłaszcza, gdy mówimy o kotłowni mającej zasilać duży budynek, na przykład magazyn czy halę produkcyjną. W takiej sytuacji mamy do czynienia z licznym osprzętem, jak chociażby bufor ciepła czy układ recyrkulacji spalin, ale wciąż nie są to rozwiązania awaryjne.
Przekłada się to na kluczową dla użytkowników kwestię, czyli bezobsługowość kotłowni, a jednocześnie bardzo niskie ryzyko usterek bezpośrednio zagrażających konstrukcji budynku czy tym bardziej zdrowiu jego użytkowników. Dobrze zaprojektowana kotłownia biomasowa, w której pracuje wysokiej jakości kocioł zasilany na przykład zrębkami drzewnymi czy pelletem, a przy tym regularnie serwisowana i konserwowana, jest bardzo bezpieczna.
Wpływ na to ma również automatyka kotła, co w kontekście współczesnych urządzeń jest już właściwie standardem. Zautomatyzowanie pracy kotła nie tylko zwalnia użytkownika z takich czynności, jak podawanie paliwa czy nawet usuwanie popiołu, ale również eliminuje ryzyko chociażby przegrzania instalacji.
Przesada? Nie do końca. Biomasa, choć jest paliwem stałym, to nie stwarza takiego zagrożenia, jak węgiel kamienny. Wszystko dzięki temu, że może być spalana wyłącznie w przystosowanych do tego urządzeniach grzewczych, wyposażonych w automatykę precyzyjnie dawkującą paliwo i zapobiegającą na przykład niekontrolowanemu wzrostowi temperatury w komorze oraz całej instalacji.
Prosty przykład: gdy dojdzie do przerwy w dostawie energii, proces podawania paliwa zostanie od razu zatrzymany. Nie ma zatem mowy o tym, aby temperatura wody przekroczyła graniczną wartość 100 stopni Celsjusza, co kończy się jej zagotowaniem i rodzi ryzyko nawet wybuchu instalacji.
Sama biomasa natomiast, bez względu na jej postać, nie jest paliwem wybuchowym, jak ma to miejsce w przypadku gazu. Nie ma ryzyka rozszczelnienia się instalacji, wycieku paliwa, a nawet uszkodzenia sieci poza budynkiem przy okazji prowadzenia robót ziemnych.
Można oczywiście stwierdzić, że zagrożeniem związanym z biomasą jest jej łatwopalność. To jednak wyłącznie teoretyczne założenie, niemające żadnego potwierdzenia w faktach. Po pierwsze: przepisy wprost zabraniają składowania biomasy w kotłowni poza przeznaczonym do tego zasobnikiem.
Po drugie: w przypadku instalacji przemysłowych biomasę zawsze składuje się poza kotłownią, najczęściej w podziemnych silosach. Nawet ewentualny zapłon paliwa (co trudno sobie w ogóle wyobrazić) nie stanowi więc bezpośredniego zagrożenia dla instalacji grzewczej w budynku, a tym samym dla jego użytkowników.