Gaz skroplony, czyli LNG, to surowiec o bardzo dużym potencjalne energetycznym. Na tę kartę mocno postawiła Polska, która właśnie w LNG upatruje najlepszy sposób na uniezależnienie się od dostaw gazu z Rosji. Okazuje się jednak, że nie tylko my zwiększamy udział gazu skroplonego w swoim portfelu energetycznym. W podobnym kierunku podążają inne kraje, co ma skutkować bardzo dużym wzrostem zapotrzebowania na LNG w skali globalnej.
Przewidywania Międzynarodowej Agencji Energii
Międzynarodowa Agencja Energii niedawno opublikowała raport, z którego wynika, iż gaz skroplony będzie mieć coraz większy udział w światowym rynku energii. Wzrost popytu na ten surowiec jest prognozowany przynajmniej do roku 2040. LNG ma być traktowane w kategoriach paliwa pomostowego, co oznacza, że pozwoli ono dość płynnie przejść na odnawialne źródła energii bez strat dla gospodarek krajów inwestujących w nowoczesne nośniki.
Gaz skroplony jest zatem czymś w rodzaju złotego środka. Pozwala ograniczyć negatywny wpływ na środowisko naturalne, jednocześnie zapewniając wysoką energetyczność wymaganą przez przemysł. To alternatywa dla bardziej emisyjnych paliw kopalnych. Jego wykorzystanie jest stanem pośrednim na drodze do całkowitego przejścia na nisko- lub wręcz zeroemisyjne źródła energii.
Czysty zysk dla największych producentów
Międzynarodowa Agencja Energii w swoim raporcie wskazuje również największych beneficjentów „mody” na LNG. Są to kluczowi producenci tego surowca, czyli Australia, Katar i Stany Zjednoczone. Z przewidywań agencji wynika, że do 2040 roku przynajmniej połowa eksportowanego gazu skroplonego będzie pochodzić właśnie z tych krajów.
Warto przy tym zauważyć, że Polska mocno zacieśniła relacje z USA w zakresie dostaw gazu LNG. Obecnie jesteśmy największym odbiorcą amerykańskiego surowca w Europie – dzięki temu pełną parą pracuje gazoport w Świnoujściu, do którego trafia również gaz skroplony z Kataru. Docelowo surowiec ma być tranzytowany z Polski do krajów południowej Europy.