Polska jest jednym z tych krajów, które poniosą największe straty w związku z uruchomieniem nowego gazociągu Nord Stream 2 transportującego gaz ziemny do Niemiec z pominięciem terytorium naszego państwa. Jednak w znacznie trudniejszym położeniu znajduje się Ukraina. Nadal nie ma pewności, że Gazprom będzie tamtędy przesyłać gaz tranzytem, choć pojawiają się już pierwsze pozytywne dla Ukraińców głosy.
Formalnie Ukraina po 2024 roku straci kontrakt z Gazpromem na tranzyt gazu ziemnego przez jej terytorium. Istnieje poważna obawa, że rosyjski gigant istotnie zmniejszy ilość przesyłanego tą drogą surowca, na czym nasi wschodni sąsiedzi mocno stracą. Obecny kontrakt gwarantuje Ukrainie dochody z tytułu opłat tranzytowych na poziomie między 1,5 a 3 miliardy dolarów rocznie.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel miała się zobowiązać do dopilnowania, aby umowa z Ukrainą została przedłużona o minimum 10 lat. Z kolei szef Gazpromu Aleksiej Miller stwierdził, że nie widzi powodów, dla których kontrakt nie miałby być kontynuowany, o ile – to kluczowa kwestia – warunki świadczenia usługi będą rynkowe, a Ukraina zapewni też odpowiedni stan techniczny instalacji.