Trwający kryzys gazowy może mieć bardzo poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa energetycznego na Starym Kontynencie. Nienotowane nigdy wcześniej w historii ceny notowań tego surowca uderzają w portfele firm i indywidualnych odbiorców, a także powodują serię bankructw sprzedawców gazu. W Polsce sytuacja i tak jest relatywnie dobra, zwłaszcza w porównaniu z tym, co dzieje się w Europie Zachodniej.
Względny spokój zapewnia nam fakt, iż w Polsce od lat obowiązuje prawo nakazujące gromadzenie zapasów gazu ziemnego na wypadek kryzysu politycznego w relacjach z Rosją. Z taką sytuacją mamy obecnie do czynienia. Dzięki wypełnieniu magazynów w około 95 proc. możemy jednak ze spokojem myśleć o zimie, ale takiego komfortu nie mają państwa na zachód od Wisły.
Średni stan wypełnienia magazynów gazu ziemnego w krajach Zachodniej Europy to około 60 proc., co może nie być wystarczające na potrzeby grzewcze w sezonie zimowym. Nic dziwnego, że notowania cen surowca biją kolejne rekordy, a jednocześnie rośnie presja na uruchomienie gazociągu Nord Stream 2. Tutaj jednak karty rozdaje Berlin, a nowa administracja niemiecka na razie nie chce wydać zgody na dopuszczenie kontrowersyjnej inwestycji do użytku.
To, że obecnie mamy zapewnione zapasy gazu na dłuższą metę i tak nie ma wielkiego znaczenia. Kryzys gazowy musi zostać rozwiązany na gruncie europejskim, ponieważ to paliwo ma być fundamentem procesu stopniowego odchodzenia od spalania węgla. Szacuje się, że w najbliższych 20 latach zużycie gazu ziemnego w naszym kraju wzrośnie nawet o połowę.