LNG, czyli skroplony gaz, to jeden z priorytetów polskiej polityki energetycznej i szansa na realnie uniezależnienie się naszego kraju od dostaw błękitnego paliwa z Rosji. Polska konsekwentnie buduje relacje handlowe z jednym z największych producentów LNG na świecie, czyli Stanami Zjednoczonymi. W tym samym kierunku podążają także inne kraje europejskie.
Przełom, na który czekała Europa
Napięte relacje miedzy USA a Unią Europejską za prezydentury Donalda Trumpa są problemem dla obu stron. Na szczęście politycy potrafią się porozumieć w kluczowych kwestiach, a za taką należy uznać bezpieczeństwo energetyczne. Stany Zjednoczone robią świetny interes na eksporcie gazu LNG do Europy. Nie byłoby tego, gdyby nie porozumienie Trump-Juncker z lipca 2018 roku.
Wówczas politycy ogłosili, że USA i Unia Europejska będą ściślej współpracować w obszarze energetyki, dzięki czemu lawinowo wzrosły dostawy gazu LNG na Stary Kontynent. W styczniu 2019 roku został pobity absolutny rekord, bo do europejskich gazoportów (w tym w Świnoujściu) dotarło około 1,2 miliarda metrów sześciennych gazu – dwunastokrotnie więcej niż rok wcześniej.
Obecnie Stany Zjednoczone są trzecim największym eksporterem LNG do Europy, zaraz po Katarze i Nigerii. USA mają blisko 13% udział w tym rentownym rynku.
LNG to szansa dla Polski
Polska jest jednym z największych beneficjentów porozumienia UE-USA. Docelowo Polskie Górnictwo Gazowe i Gazownictwo ma kupować od Amerykanów nawet 10 miliardów metrów sześciennych gazu skroplonego rocznie, co jednak wymaga dalszej rozbudowy gazoportu w Świnoujściu. Szefowie spółki utrzymują, że zawarli znakomite kontrakty i LNG z USA stopniowo będzie coraz ważniejszą pozycją w portfelu zakupowym PGNiG.
Amerykański gaz nie jest jednak jedynym planem na zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju. Już w 2023 roku do Polski ma popłynąć gaz z Morza Północnego, co będzie możliwe dzięki oddaniu do użytku gazociągu Baltic Pipe przez Danię.
Najnowsze szacunki zakładają, że właśnie w 2023 roku większość gazu będziemy importować z Europy i USA, a dostawy gazociągiem jamalskim zostaną ograniczone do minimum wynikającego z kontraktu z Gazpromem.