Nie mamy się czego obawiać? Choć zbliżająca się zima zapowiada się droga i chłodna (szczególnie w prywatnych domach ogrzewanych gazem i prądem), to rządzący nie tracą rezonu. Minister Klimatu Anna Moskwa ponownie ogłosiła, że polskie magazyny gazu są wypełnione w 100 procentach, a po otwarciu gazociągu Baltic Pipe Polska jest zabezpieczona pod kątem dostępności gazu ziemnego.
Poza wypełnieniem magazynów (te zapasy, według różnych szacunków, powinny zaspokoić potrzeby gospodarstw domowych), bezpieczeństwo gazowe mają nam zapewnić także kontrakty norweskie oraz zwiększenie wydobycia gazu ziemnego ze złóż własnych – zarówno w Polsce, jak i na szelfie Morza Północnego.
Wciąż jednak w głównej mierze jesteśmy uzależnieni od zawartych kontraktów na dostawy gazu. W 2023 roku, dzięki otwarciu Baltic Pipe, Polska może zaimportować nawet o 21 miliardów metrów sześciennych gazu więcej niż dotychczas.
Nadzieję na to, że gazu jednak nam nie zabraknie, podsyca również wyraźnie spadające zużycie tego surowca – szczególnie przez gospodarstwa domowe oraz przemysł. Ten spadek wynosi około 40 procent, co jest po części spowodowane bardzo wysokimi cenami gazu, a po części odchodzeniem od tego paliwa grzewczego na rzecz np. pomp ciepła.