Pierwsza połowa 2020 roku była prawdopodobnie najgorszym okresem dla dostawców gazu ziemnego w historii. Gwałtowne spadki popytu spowodowane najpierw ciepłą zimą, a następnie pandemią koronawirusa, zachwiały budżetami najważniejszych producentów tego paliwa, przede wszystkim Rosji. Gaz jest rekordowo tani, a eksperci już wieszczą, że rynkowa sytuacja uspokoi się dopiero za kilka lat.
Z analizy przeprowadzonej przez Polski Instytut Ekonomiczny wynika, że rynek gazowy jest w głębokim kryzysie, na co największy wpływ ma drastyczny spadek popytu na to paliwo w Europie. W okresie od stycznia do maja 2020 na Starym Kontynencie odnotowano 7-procentowy spadek konsumpcji gazu ziemnego.
Wstępne, optymistyczne szacunki zakładają, że rynek gazu zacznie wychodzić z kryzysu w roku 2021, ale skutki tego, co przeżyliśmy w pierwszej połowie bieżącego roku będą odczuwalne w branży co najmniej do roku 2025. Wszystko przez to, że – jak wieszczy Międzynarodowa Agencja Energetyczna – spowolnienie wzrostu globalnego zużycia tego paliwa sięgnie 4370 miliardów metrów sześciennych rocznie.
W Europie powrót do konsumpcji sprzed koronakryzysu jest spodziewany do końca 2021 roku. Sprzyjać temu będzie stopniowy odwrót od energetyki atomowej i węglowej, na czym skorzystają właśnie instalacje gazowe. Trudno jednak w tej chwili przewidzieć, w jakim kierunku pójdą zmiany klimatyczne. Jeśli rekordowo ciepłe zimy będą się powtarzać, to dalszy spadek popytu na gaz ziemny jest nieunikniony.
W producentów gazu mocno uderzyły również spadki cen tego surowca. Pod koniec maja duński indeks TTF wskazał cenę poniżej 2,5 euro/MWh – najniższą w historii. Obecnie stawki są zauważalnie wyższe, ale nikt nie zagwarantuje, że w tak niestabilnych czasach nie czeka nas kolejne tąpnięcie.