Poznaliśmy już nowe taryfy cen energii elektrycznej na 2022 rok. Zgodnie z przewidywaniami jest drogo, a nawet bardzo drogo, ponieważ URE zgodził na to, aby przeciętne gospodarstwo domowe w naszym kraju od stycznia płaciło za prąd aż o około 21 złotych miesięcznie więcej. Ratunkiem dla najuboższych będzie wprowadzona przez rząd tarcza antyinflacyjna, która rzeczywiście zadziała. Problem w tym, że na krótko.
Zdaniem ekspertów Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej dzięki tarczy antyinflacyjnej rachunek za prąd dla przeciętnego gospodarstwa domowego od stycznia wzrośnie nie o 21 złotych, ale o „zaledwie” 6 złotych. To efekt wprowadzenia zwolnienia z akcyzy na energię sprzedawaną odbiorcom indywidualnym, a także obniżenia podatku VAT z 23 proc. do 5 proc.
Tym samym skala podwyżek wprowadzonych na mocy zatwierdzonych taryf energetycznych będzie o około 70 proc. mniej dotkliwa. To dobra informacja. Zła jest natomiast taka, że tarcza antyinflacyjna ma obowiązywać jedynie przez 3 miesiące i później ewentualnie może zostać przedłużona, o ile ceny energii na światowych rynkach się nie ustabilizują.
Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że liczenie na obniżki notowań cen prądu jest tylko pobożnym życzeniem. Energia co prawda nie powinna już drożeć w tak szaleńczym tempie, jak w 2021 roku, ale wzrosty cen są raczej nieuniknione w długim terminie – głównie za sprawą drożejących uprawnień do emisji CO2 oraz polityki klimatycznej Unii Europejskiej nastawionej na wyeliminowanie produkcji prądu ze spalania paliw kopalnych.