Zdaniem rządu ma to być recepta na podwyżki cen energii. Zniesienie tzw. obliga giełdowego to ważne wydarzenie w polskiej energetyce. Sejm w czwartek, 29 września, przyjął propozycję zmiany przepisów. Co to oznacza w praktyce? Wyjaśniamy.
Od wielu lat w Polsce obowiązywały przepisy nakazujące producentom energii (z węgla i gazu) sprzedawanie jej poprzez giełdę energii. System działał dobrze, ale tylko do czasu, aż ceny energii na światowych giełdach wystrzeliły w kosmos. To jeden z argumentów, po jaki sięgały spółki energetyczne uzasadniając drastyczne podwyżki cen dla odbiorców indywidualnych i instytucjonalnych.
Zniesienie tzw. obliga giełdowego oznacza, że producent energii będzie mógł sprzedawać ją w oparciu o własną strategię biznesową, w toku indywidualnych negocjacji z kupującym. Handel energią na giełdzie wciąż będzie obowiązywać, natomiast chodzi o danie producentom możliwości wyboru. Może się okazać, że sprzedać energii elektrycznej poza obrotem giełdowym pozwala zaoferować niższe stawki – i na to liczą rządzący.
Tymczasem energia elektryczna w Polsce drożeje w zawrotnym tempie. Przedsiębiorcy już otrzymują oferty opiewające na blisko 3,50 zł za kilowatogodzinę. Skalę podwyżek dla odbiorców indywidualnych powinnyśmy poznać pod koniec roku, po zatwierdzeniu nowych taryf przez Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki.