Stopniowe odchodzenie od paliw kopalnych na rzecz odnawialnych źródeł energii jest jednym z priorytetów Unii Europejskiej. Już w listopadzie 2018 roku Komisja Europejska przedstawiła plan, na mocy którego do 2050 roku gospodarki unijne mają stać się neutralne energetycznie. Na dziś wydaje się, że jest to tylko utopijna wizja, przeciwko której protestuje kilka krajów, w tym Polska. Głównym powodem sceptycyzmu są olbrzymie koszty modernizacji energetyki tak, aby spełniała założenia długofalowego planu KE. Wiemy, ile taka operacja będzie kosztować nasz kraj.
Z wyliczeń Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej, który zrzesza największe spółki energetyczne w kraju wynika, że zmodernizowanie polskiej energetyki w kierunku neutralności energetycznej pochłonie około 215 miliardów euro – takie wydatki będziemy musieli ponieść w latach 2020-2045. Gros tych pieniędzy pochłoną inwestycje w sieci przesyłowe i dystrybucyjne, których stan już dziś pozostawia wiele do życzenia.
Polska, co oczywiste, nie jest w stanie samodzielnie udźwignąć takiego ciężaru. Jest to główna kość niezgody między rządem a Komisją Europejską. Unijna instytucja przewiduje, że proces unowocześnienia energetyki krajów Wspólnoty pochłonie około 520-575 miliardów euro rocznie, jednak nie przedstawia wyliczeń dla poszczególnych państw. Polska samodzielnie przygotowała takie zestawienie, które jasno pokazuje, z jak ogromnymi kosztami musimy się liczyć.
Ograniczenie emisji gazów cieplarnianych jest niezwykle istotną, wręcz kluczową kwestią. Nie da się tego jednak zrobić jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W szczególnie trudnej sytuacji są takie kraje, jak Polska, ale też Czechy, w których energetyka bazuje na węglu. Rezygnacja z instalacji węglowych na rzecz OZE nie jest możliwa w perspektywie nawet kilkunastu lat, zwłaszcza w kontekście tego, że na ten moment nie dysponujemy żadną alternatywą – chociażby nie posiadamy elektrowni atomowej.
Polski rząd konsekwentnie postuluje, aby w modernizację energetyki w poszczególnych krajach mocno zaangażowała się Komisja Europejska przyznając większe fundusze na ten cel. Ciekawym pomysłem jest również ustalenie wysokości ewentualnych dopłat w zależności od tego, w jakiej sytuacji znajduje się energetyka konkretnego kraju – Polska z pewnością by na tym zyskała. Ponadto pojawił się pomysł nakładania podatku za emisję CO2 na zagraniczne firmy energetyczne działające na rynkach krajowych.
Dodajmy, że aktualny cel Komisji Europejskiej zakłada, iż kraje Wspólnoty zredukują emisję CO2 o 40% do 2030 roku. Mówi się jednak o podkręceniu tempa nawet do 55%.