Po raz kolejny usłyszeliśmy deklarację dotyczącą przyszłości polskiej energetyki, a dokładnie jej wpływu na środowisko naturalne. Zdaniem przedstawiciela rządu nasz kraj ma osiągnąć cel neutralności klimatycznej w drugiej połowie XXI wieku. Dokładna data nie padła, natomiast – cytując – ma to nastąpić bliżej 2050 niż 2100 roku.
Plan odejścia od energetyki opartej na węglu kamiennym jest nie tyle polską, co europejską deklaracją. Jako członek Unii Europejskiej musimy respektować postanowienia wspólnotowe, a te zakładają, że Unia ma stać się zeroenergetyczna właśnie do roku 2050. Oczywiście w poszczególnych krajach tempo odejścia od węgla będzie inne, natomiast kierunek jest niezmienny i został już określony w kontrowersyjnym programie Fit for 55 – zgodnie z jego założeniami do 2030 roku kraje Unii mają ograniczyć emisję CO2 o 55 proc.
Polska jest w o tyle trudnej sytuacji, że nasza energetyka wciąż w głównej mierze jest oparta na węglu. Co prawda w ciągu ostatnich 15 lat udział elektrowni węglowych w produkcji energii spadł z około 90 do 70 proc., ale droga do całkowitego przejścia na OZE lub atom jest wciąż daleka i będzie przedmiotem gorących dyskusji – również w kontekście potrzeb gospodarki oraz dbania o interesy konsumentów.