Od 2021 roku w życie ma wejść nowa opłata, która nieuchronnie spowoduje wzrost naszych rachunków za energię. Tak zwana opłata mocowa będzie naliczana za każdą zużytą megawatogodzinę prądu. Istnieje zatem szansa, że odbiorcy indywidualni unikną bardzo wysokich dodatkowych opłat, choć właściciele gospodarstw domowych generujących wysokie zapotrzebowanie na energią już teraz muszą się mocniej złapać za portfele.
O wprowadzeniu opłaty mocowej mówi się już od dawna i wszystko wskazuje na to, że ten plan zostanie ostatecznie zrealizowany. Wstępnie wiemy, że opłata ma wynieść 45 złotych za każdą zużytą megawatogodzinę energii elektrycznej.
Przeciętne gospodarstwo domowe w Polsce zajmujące zużywa od około 1200-1500 kilowatogodzin (czyli około 1,2-1,5 megawatogodziny) dla mieszkań oraz od około 3000-5000 kilowatogodzin (czyli 3-5 megawatogodzin) dla domów jednorodzinnych.
Nietrudno więc policzyć, że rodzina mieszkająca w domu jednorodzinnym, która zużywa 4000 kWh, zapłaci dodatkowo aż 180 złotych rocznie z tytułu opłaty mocowej. Wzrost rachunków za energię będzie zatem odczuwalny.
Na co mają być przeznaczane wpływy z opłaty mocowej? Zgodnie z planem na tworzenie rezerw energetycznych (w tym magazynów energii), co pozwoli zapobiec blackoutom oraz coraz częstszym przerwom w dostawach energii. Pisząc prościej: producenci prądu muszą zmodernizować swoją infrastrukturę, na co nie mają pieniędzy i poszukają ich w naszych portfelach.