Węgiel brunatny wciąż stanowi jedno z kluczowych paliw dla niemieckiej energetyki. Wiadomo jednak, że jego spalanie generuje ogromne koszty dla środowiska, znacznie większe, niż ma to miejsce w przypadku węgla kamiennego. Niemcy, chcąc być liderem europejskiej transformacji energetycznej, stopniowo ograniczają zużycie węgla brunatnego, co doskonale widać w danych za 2019 rok, przygotowanych przez niemieckie stowarzyszenie węgla brunatnego Bundesyerband Braunkohle.
W ubiegłym roku niemieckie kopalnie wydobyły 131 milionów ton węgla brunatnego. Z kolei produkcja energii z tego paliwa sięgnęła poziomu 114 TWh. Choć te liczby robią wrażenie, to porównując je z poprzednimi latami widać zdecydowany spadek udziału węgla brunatnego w niemieckiej energetyce.
W 2018 roku niemieckie kopalnie wydobyły ponad 166 milionów ton węgla brunatnego, z którego wyprodukowano energię o łącznej mocy 145,6 TWh. Nie zmienia to natomiast faktu, iż to skrajnie nieekologiczne paliwo wciąż jest jednym z filarów niemieckiej energetyki.
Obecnie elektrownie zasilane węglem brunatnym odpowiadają za produkcję blisko 19% energii zużywanej w Niemczech. To znacznie więcej niż chociażby w Polsce. Niemcy mają duży kłopot, ponieważ władze już dawno zapowiedziały, że kraj wygasi wszystkie „brunatne” elektrownie do 2038 roku i trudno będzie im się z tego wycofać. Tymczasem tylko elektrownie zasilane węglem brunatnym dają zatrudnienie ponad 20 tysiącom mieszkańców Niemiec.
Dodajmy również, że zgodnie z obowiązującym planem do 2030 roku łączna moc elektrowni na węglu brunatnym ma w Niemczech spaść do 10 GW, z obecnych około 21 GW.