Smog to słowo, które każdej jesieni rozpala głowy milionów Polaków. Nie jest żadną tajemnicą, że „cieszymy się” najgorszym powietrzem w całej Unii Europejskiej. Gdybyśmy jednak zapytali przeciętnego przechodnia o to, kto odpowiada za taki stan rzeczy, pewnie usłyszelibyśmy, że to wina wielkich zakładów produkcyjnych, kopalń i samochodów. Nic z tych rzeczy! Ujawniamy, kogo tak naprawdę należy obwiniać za zjawisko smogu, które powoduje śmierć ponad 40 tysięcy Polaków rocznie.
Niska emisja to nic innego, jak domowe paleniska, a konkretnie kotły grzewcze zasilane węglem kamiennym. Gdyby to był jednak rzeczywiście węgiel, to może sytuacja nie byłaby aż tak zła. Nie bądźmy naiwni: właściciele takich kotłów palą w nich byle czym i nawet się tego nie wstydzą.
Po części wynika to z bardzo niskiej świadomości. Nie każdy rozumie, że wrzucając do kotła płytę meblową, zatruwa siebie, sąsiadów i środowisko naturalne, ponieważ ta płyta zawiera lakiery i inne substancje chemiczne, które następnie trafiają do atmosfery.
Warto zadać sobie pytanie: czym właściwie jest smog? To nie tylko gryząca mgiełka, która spowija polskie miasta i wsie mniej więcej od października do kwietnia. Przede wszystkim smog jest mieszaniną silnych trucizn, czyli toksycznych substancji uwalnianych do atmosfery podczas procesu spalania węgla i śmieci w domowych kotłach.
Największym zagrożeniem jest pył zawieszony PM10. Według badań zleconych przez Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami, niska emisja odpowiada za 52% stężenia PM10 w powietrzu. To pięciokrotnie więcej niż transport drogowy!
Idźmy dalej. Smog zawiera również rakotwórczą substancję, nazywaną beznoapirenem. Tutaj wyniki są jeszcze bardziej zatrważające, ponieważ okazuje się, że domowe paleniska odpowiadają za uwalnianie do atmosfery aż 87% tej trucizny!
I tutaj czas na smutną konkluzję: niewiele. Owszem, każdy z nas może we własnym zakresie motywować sąsiadów-trucicieli do tego, by jednak nie spalali w kotłach śmieci i może przeszli na bardziej ekologiczne źródło ogrzewania. To jednak zadanie godne Don Kichota – jest z góry skazane na porażkę.
Jeśli w Polsce nie nastąpią drastyczne zmiany systemowe (dopłaty do wymiany kotłów to za mało), to problem smogu będzie tylko narastać. Potrzebne są tu odważne decyzje – np. ustawowe zakazanie korzystania z niskoemisyjnych kotłów, dla których alternatywą mogą być przecież kotły zasilane biomasą. Można też nie robić nic i obserwować stopniowy wzrost statystyk umieralności z powodu fatalnej jakości powietrza nad Wisłą.