LNG to paliwo, z którym Europa wiąże bardzo duże nadzieje. Szczególnie dotyczy to Polski – nasz kraj zainwestował ogromne środki w zbudowanie gazoportu w Świnoujściu, a także zawarł długoterminowe umowy na dostawy gazu skroplonego z USA i Kataru. W podobnym kierunku zmierzają kolejne kraje, w tym Francja, która właśnie zanotowała rekordowy wzrost importu gazu LNG.
W 2019 roku import gazu skroplonego nad Sekwanę zwiększył się aż o 87% - tak wynika z komunikatu spółki GRTgaz, zależnej od największego francuskiego koncernu energetycznego Engie. To rekordowy wynik, który jest pokłosiem zawarcia umów na dostawy LNG z USA, Rosji oraz Kataru.
Jednocześnie we Francji wyraźnie spada import gazu z Norwegii oraz z Rosji. Średnio w 2019 roku Francuzi zamówili o około 10% mniej surowca z tych krajów, co nie zmienia faktu, że francuska energetyka nadal jest uzależniona od gazu pozyskiwanego w tradycyjny sposób – zaspokaja on około 2/3 krajowego zapotrzebowania.
Ciekawostką jest przy tym fakt, że Francja importuje LNG nie tylko dla siebie. Kraj ten w 2019 roku reeksportował gaz skroplony do Hiszpanii, Szwajcarii oraz Włoch – w przypadku dwóch ostatnich państw reeksport został zwiększony aż o 105%.
Francuscy eksperci prognozują również, że w 2020 roku ceny LNG zaczną zauważalnie spadać, co też dzieje się już od kilkunastu miesięcy. Będzie to mieć przełożenie na niższe rachunki dla końcowych odbiorców – szacuje się, że francuskie gospodarstwa domowe w 2020 roku zapłacą za gaz o co najmniej 3% mniej.
Polska od wielu miesięcy inwestuje w import LNG, traktując to w formie idealnego sposobu na dywersyfikację dostaw gazu z Rosji. W 2019 roku do naszego kraju wpłynęło ponad 3,4 miliarda metrów sześciennych gazu skroplonego. To oznacza wzrost w portfelu PGNiG o 3,3 p.p. Obecnie gaz ziemny z kierunku wschodniego stanowi około 60% struktury krajowego importu, natomiast LNG – 23%. Polska duże nadzieje pokłada również w uruchomieniu nowego gazociągu z Norwegii przez Danię, czyli Baltic Pipe.