Węgiel jest od kilku lat na cenzurowanym, ale zwalanie na to paliwo całej winy za złą jakość powietrza w Polsce zakrawa na populizm. Węgiel jest i jeszcze długo będzie fundamentem polskiej energetyki. Zamiast z niego pochopnie rezygnować można zacząć dbać o to, aby Polacy spalali w swoich kotłach paliwo wysokiej jakości. Z tym niestety bywa bardzo różnie. Dowiedz się, czym ryzykujesz kupując marny węgiel.
Polskie składy są zasypane węglem z Rosji, Kolumbii, a nawet z Afryki, któremu daleko do tego rodzimego. Dla końcowego odbiorcy najważniejsza jest jednak niska cena. Właśnie dlatego od lat mamy do czynienia z absurdem, jakim jest importowanie węgla do kraju, który ma własne kopalnie (a większość z nich ma jeszcze problemy z rentownością).
Zagraniczny węgiel poza niską ceną nie ma wielu atutów. O tym jednak nie myśli się na etapie zakupu. Ma być tanio. Jeśli Jan Kowalski ma do wyboru węgiel w cenie 800 złotych za tonę i 600 złotych za tonę, oczywistym jest, że postawi na ten drugi. Nie bierze natomiast pod uwagę przyszłych konsekwencji swojej decyzji.
Węgiel niskiej jakości jest mniej kaloryczny, a co za tym idzie trzeba go spalić znacznie więcej, aby uzyskać podobną efektywność energetyczną gwarantowaną przez paliwo z pewnego źródła. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że różnica w cenie wynosząca np. 150 złotych na to nie i tak to rekompensuje, ale trzeba pamiętać o innych kosztach, w tym niepoliczalnych:
Kiepski węgiel ma oczywiście duży wpływ na przyspieszenie zużycia kotła grzewczego. Kotły są projektowane z myślą o spalaniu paliwa o konkretnych właściwościach, których węgiel najniższej jakości po prostu nie spełnia. Problemy z uzyskaniem odpowiedniej temperatury spalin powodują, że na ścianach komory spalania osadza się para wodna, a ta powoduje korozję.
Bieżące oszczędności na węglu prędzej czy później zemszczą się na właścicielu, który będzie zmuszony do wcześniejszej wymiany kotła lub przeprowadzenia jego kosztownej naprawy.
Wciąż niewiele osób zwraca na to uwagę, bo przecież liczy się to, aby jak najtaniej ogrzać dom czy mieszkanie. Problem w tym, że takie podejście do sprawy przypomina robienie zakupów na zeszyt. W końcu trzeba będzie oddać zaciągnięty dług, ale jego zsumowany ciężar może być przygniatający, szczególnie dla kolejnych pokoleń.
Pomyśl o tym wszystkim, zanim po raz kolejny zdecydujesz się kupić najtańszy węgiel z niewiadomego źródła. Być może zadrży Ci ręka.