Sztuczne utrzymywanie niskich cen energii elektrycznej w Polsce dobiega końca – rynek musi w końcu poddać się weryfikacji, co skończy się oczywiście lawinowymi podwyżkami. Póki co jednak rząd zapewnia, że zrekompensuje Polakom wyższe rachunki. Zgodnie z zapowiedziami wiceministra aktywów państwowych, Janusza Kowalskiego, programem dopłat ma zostać objętych aż 15 milionów mieszkańców naszego kraju. Takie są przynajmniej założenia projektu ustawy, który właśnie wszedł w fazę konsultacji.
Jeśli ustawa zostanie ostatecznie przyjęta, to – według słów wiceministra – rekompensaty będą wypłacane już od przyszłego roku i obejmą około 15 milionów Polaków. W liczbach bezwzględnych przekłada się to na dopłaty od około 34 złotych do 306 złotych, w zależności od skali podwyżek, jakie obejmą poszczególne gospodarstwa domowe. Koszt programu szacuje się na 2,4 miliarda złotych.
Poznaliśmy też bardziej szczegółowe założenia. I tak:
Projekt zakłada – cytujemy – wyeliminowanie sytuacji, w której dofinansowanie otrzymają zamożni odbiorcy końcowi. W praktyce oznacza to wprowadzenie progu dochodowego. Na rekompensatę nie mogą więc liczyć Polacy, których dochód w 2019 roku przekroczył kwotę 85 528 złotych.
Wypłaty rekompensat mają ruszyć w 2021 roku, po tym jak znane będzie już łączne zużycie energii w gospodarstwie domowym w roku 2020.