Zagotowanie się wody w instalacji grzewczej jest jednym z największych zagrożeń występujących w kotłowni opalanej kotłem na paliwo stałe. Nowoczesne konstrukcje są sterowane elektronicznie, co powinno chronić przed takimi sytuacjami, jednak wystarczy dłuższa przerwa w dostawach prądu i świeżo rozpalony kocioł, aby temperatura wody niebezpieczne wzrosła. Kiedy przekracza 100 stopni Celsjusza, nie ma czasu do namysłu i trzeba zacząć działać. Co zrobić w takiej sytuacji?
I wcale nie przesadzamy! Niekontrolowany wzrost temperatury wody w instalacji grzewczej może doprowadzić nie tylko do jej rozszczelnienia i zalania budynku, ale nawet do rozerwania kotła. Siła, jaka temu towarzyszy, jest tak duża, że może nawet naruszyć konstrukcję domu. Dlatego w pierwszej kolejności wyprowadzamy wszystkich domowników na bezpieczną odległość.
Aby zdławić płomień i przyspieszyć proces wygaszania paleniska, należy bezwzględnie zamknąć wszelkie źródła dopływu powietrza do komory spalania. Zamykamy drzwiczki rewizyjne i załadunkowe, a także szyber. Nie trzeba się przejmować zadymieniem – przy tak wysokiej temperaturze spalania ryzyko jest minimalne i większość spalin zostanie wyprowadzona poza budynek przewodem kominowym.
Po zamknięciu dopływu powietrza obserwujemy, czy temperatura na kotle zaczyna spadać. Jeśli nie, to ostatnią deską ratunku jest…
W prawidłowo wykonanej instalacji grzewczej, której serce stanowi kocioł na paliwo stałe, musi znaleźć się zawór przeznaczony do upuszczania wody (poza zaworem bezpieczeństwa). Należy go szukać w okolicy kotła, tuż nad posadzką. Po odkręceniu zaworu następuje spuszczenie wrzącej wody z instalacji, co zapobiegnie rozerwaniu kotła.
Uwaga!
Woda płynąca z zaworu jest bardzo gorąca, a kontakt z nią grozi poparzeniem.
Pamiętajmy również, że upuszczenie wody z instalacji jest ostatecznością i stosujemy tę metodę tylko wtedy, gdy temperatura na kotle nie spada pomimo zamknięcia dopływu powietrza.