Trudne negocjacje strony rządowej z górniczymi związkowcami zdają się nie mieć końca. Dla wszystkich, poza górnikami, oczywiste jest, że nie da się przez kolejne lata utrzymywać nierentownych kopalń. Do tego Polska musi przestawić swoją energetykę na zielony tor, aby spełnić wymagania Komisji Europejskiej odnośnie do osiągnięcia tzw. neutralności klimatycznej. Najnowszy pomysł uzgodniony ze związkowcami zakłada, że w Polsce zostanie przyjęty niemiecki model transformacji górnictwa.
Wspomniany niemiecki model transformacji opiera się na długofalowym planie stopniowego rezygnowania z wydobycia i spalania węgla na cele energetyczne. Wymaga to jednak dużych nakładów finansowych, przede wszystkim na odszkodowania dla kopalń i elektrowni oraz na odprawy i przebranżowienie osób zatrudnionych w sektorze górniczym.
Strona rządowa proponuje, aby plan wygaszania górnictwa zakończył się do roku 2050. Data ta nie jest przypadkowa. W tym samym roku, zgodnie z wytycznymi Komisji Europejskiej, państwa członkowskie mają osiągnąć neutralność klimatyczną. Oznacza to, że nie mogą emitować do atmosfery więcej CO2 niż są w stanie skonsumować poprzez swoje zasoby naturalne. W Polsce wydaje się być to nierealne, ponieważ nasza energetyka nadal opiera się na spalaniu węgla, a nie dysponujemy na przykład elektrownią atomową.
Górnicze związki chcą, aby wygaszanie kopalń zajęło 10 lat dłużej i zakończyło się w roku 2060. Ich zdaniem obecny plan rządowy spowodowałby zamknięcie ostatnich zakładów w latach 2036-2037, a to miałoby skutkować katastrofą gospodarczą i społeczną na Śląsku.
Ponadto górnicy postulują, aby rząd mocniej wsparł technologie bezemisyjnego spalania węgla, wskazując je, jako alternatywę dla OZE.
Bez względu na przebieg dalszych negocjacji i podjęte zobowiązania, pewne jest, że perspektywy dla węgla, jako paliwa energetycznego, są bardzo złe, a zmienić może je wyłącznie radykalna zmiana polityki Unii Europejskiej.