W październiku 2020 roku ma wejść w życie nowelizacja ustawy o OZE, która bezpośrednio dotyczy zmiany podejścia do drewna energetycznego. Jest to o tyle istotna informacja, że po wprowadzeniu nowego prawa znacząco rozszerzy się katalog paliw mogących być traktowane, jako biomasa drzewna. Będzie to dobra informacja dla producentów oraz odbiorców biomasy, jednak już pojawiły się protesty ze strony środowisk ekologicznych. Gdzie przebiega oś sporu?
Obecnie za biomasę uważa się wszelkie odpady roślinne, w tym drzewne, które mogą być spalane w specjalnie do tego przystosowanych instalacjach. W Polsce największą popularnością cieszą się zrębki drzewne oraz pellety – te drugie głównie wśród odbiorców indywidualnych.
Zapowiedziana nowelizacja ustawy o OZE znacząco rozszerzy katalog tego, co może być uznawane za biomasę. Pojawi się w niej bowiem nowa definicja drewna energetycznego. W świetle nowego prawa za takie będzie można uznawać nawet pełnowartościowe drewno czy to z wyrębu, czy po nawałnicach. Do tej pory takie drewno musiało być sprzedawane na cele przemysłowe. Nowelizacja zmieni to podejście i umożliwi spalanie go w instalacjach biomasowych.
Zdaniem rządu taka zmiana pozwoli rozwiązać problem drewna zalegającego w polskich lasach. Zjawisko to nasiliło się wiosną 2020 roku, ponieważ lockdown spowodowany pandemią COVID-19 znacząco zmniejszył zapotrzebowanie na drewno w przemyśle drzewnym. Tracą na tym przede wszystkim Lasy Państwowe. Gdyby takie drewno mogło zostać przeznaczone na cele energetyczne, to problem zostałby od ręki rozwiązany – i taki też jest cel nowelizacji.
Z kolei protestujące środowiska ekologiczne wskazują, że nowelizacja otworzy szeroko drzwi do jeszcze większej wycinki drzew, co miałoby stanowić zagrożenie dla ekosystemu i bioróżnorodności w polskich lasach.