Ceny paliw to temat, który zawsze rozgrzewa społeczeństwa na całym świecie. Ma to bowiem bezpośredni wpływ na stan finansów osobistych, nie tylko osób posiadających samochód, ale także konsumujących różnego rodzaju dobra. Paliwa są drogie, ale niestety nie mamy co liczyć na to, że ta sytuacja się w przewidywalnej przyszłości zmieni. Będzie wręcz odwrotnie – musimy się przygotować na dalsze podwyżki. Dlaczego? Oto najważniejsze argumenty uzasadniające tę tezę.
To właśnie światowa polityka ma największy wpływ na ceny na stacjach. Jedna niefortunna wypowiedzieć przedstawiciela ważnego kraju, np. USA czy Rosji, może natychmiast spowodować, że Kowalski, Smith czy Jorgensen zapłaci więcej za zatankowanie swojego samochodu. Główna oś napięć geopolitycznych przebiega przez Bliski Wschód, a konkretnie Iran i Arabię Saudyjską. Mniejsze i większe konflikty w tym regionie źle wróżą cenom ropy, co oczywiście będzie mieć swoje odzwierciedlenie w cenach paliw.
Obecnie takie zapędy przejawia przede wszystkim Rosja, która jest jednym z głównych eksporterów ropy naftowej. Warto jednak zwrócić uwagę także na Chiny, czyli jednego z największych konsumentów paliw. Ten kraj ma iście mocarstwowe plany w zakresie gospodarki, a stale rosnący popyt na ropę w Chinach nie pozwoli na to, aby w dłuższej perspektywie można było liczyć na spadki cen tego surowca.
Powód prozaiczny, ale wciąż lekceważony. Światowe zasoby ropy naftowej nie są niewyczerpane, o czym najlepiej świadczą gigantyczne wydatki na poszukiwania nowych źródeł tego cennego surowca. W końcu jednak dojdziemy do ściany i być może stanie się to jeszcze za naszego życia. Działa tutaj prosta zasada podaży i popytu – gdy ta pierwsza nie może sprostać temu drugiemu, obserwujemy gwałtowny wzrost cen.
Ropa naftowa jest bardzo wdzięcznym przedmiotem giełdowych spekulacji, ponieważ jest podatna na nawet drobne tąpnięcia i zawirowania polityczne. Mnóstwo rekinów światowej finansjery obłowiło się na tym, że potrafili prawidłowo ocenić zachowanie cen za baryłkę tego surowca. To oczywiście motywuje do kolejnych spekulacji. Dopóki będzie to opłacalne, dopóty nie ma mowy o ustabilizowaniu się cen ropy naftowej, a tym samym produkowanych z niej paliw.